Choć nazywamy go „Padewskim” w samej włoskiej Padwie spędził jedynie ostatnie dwa lata życia. Jest znany na całym świecie jako „święty od znajdowania zgub”, a o jego cudach szeptała cała Europa.
To niezwykłe, jak bardzo Włosi pokochali tego Portugalczyka. I nie chodzi wcale o Cristiano Ronaldo, który przed laty grał w Juventusie, ale o skromniutkiego franciszkańskiego zakonnika, którego figury znajdziemy niemal we wszystkich włoskich kościołach.
Nieźle się zapowiadał, wróżono mu wielką karierę i pewnie tak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie spotkał na swej drodze pięciu franciszkanów. Zachwycił się ich ubóstwem i radością, z jaką głosili ewangelię i sam został franciszkaninem.
Jego płomienne kazania porywały tłumy. Żar, z jakim opowiadał o Panu Bogu i liczne cuda, którymi Bóg potwierdzał jego słowa, gromadziły przy Antonim tak ogromne tłumy, że musiał głosić kazania na placach, bo kościoły nie mogły pomieścić słuchaczy.