nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 31.07.2006 08:42

4 sierpnia - Święty Jan Maria Vianney, prezbiter

Stało się konieczne zorganizowanie stałej, codziennej służby transportowej z Lionu do Ars. Co więcej, trzeba było na stacji Lion otworzyć specjalne okienko, gdzie sprzedawano bilety w obie strony, ważne osiem dni (bilety, które wówczas były czymś szczególnym), biorąc po uwagę fakt, że potrzeba było średnio tygodnia na wyjazd do spowiedzi.
Zaczęła się prawdziwa misja proboszcza i jego "męczeństwo w konfesjonale".
W ciągu ostatnich dwudziestu lat przebywał w nim średnio 17 godzin dziennie, rozpoczynając około pierwszej albo drugiej w nocy, w okresie ładnej pogody, a około czwartej w okresie pogody złej i kończąc późno w nocy.
Jedyne przerwy robił dla odprawienia Mszy Świętej, modlitwę brewiarzową, katechezy i kilka minut na skromny posiłek.
W okresie lata było tak duszno, że pielgrzymi musieli, od czasu do czasu, wychodzić na zewnątrz dla zaczerpnięcia powietrza aby móc wytrwać. W zimie było przejmująco zimno:
"Pytałem: jak można wytrzymać tak wiele godzin, w tak surowej pogodzie, bez możliwości rozgrzania nóg?". "Mój przyjacielu - rzekł - sprawa polega na tym, że od Wszystkich Świętych do Wielkanocy nie czuję nóg wcale ".
Ale to umartwienie, stałe otoczenie tłumem, niezależnie od pory dnia, nie było jego największym cierpieniem.
Cierpienia dostarczały mu fale grzechów i zło jakie wylewało się na niego jak trudne do zniesienia morze błota.
"To wszystko, co wiem na temat grzechu - powiadał - nauczyłem się od nich".
Słuchał ich, czytał w nich jak w otwartej księdze, ale przede wszystkim nawracał.
Często starczało mu czasu na niewiele słów, a miał w ostatnich latach głos tak pełen żałości, że trudno go było słuchać. Jednak penitenci odchodzili od jego konfesjonału poruszeni.
"O gdybyż Pan nie był tak dobry! - mówił - a jest bardzo! Co złego wam Pan uczynił, że musicie traktować Go w taki sposób!"
Albo inaczej:
"Dlaczego mnie tak bardzo obraziłeś? - pewnego dnia Pan powie do ciebie - a nie będziesz wiedział co odpowiedzieć".
Bardzo często, a przede wszystkim, gdy stawali przed nim grzesznicy mało świadomi swoich grzechów, święty proboszcz zaczynał płakać. Było to znamienne doświadczenie na własne oczy prawdziwego bólu, prawdziwego cierpienia tak, że przez chwilę mogłeś dostrzec ból Boga spowodowany twoim złem, ucieleśniony w obliczu spowiadającego cię kapana.
Jan Paweł II, wygłaszając kazanie dla kapłanów na placu w Ars, w październiku pewnego roku, mówił o konieczności dawania wiernym owego świadectwa przebaczenia.

« 4 5 6 7 8 »
oceń artykuł Pobieranie..