Powiedział wtedy:
"Wiem, że napotykacie na wiele trudności, brak kapłanów, a przede wszystkim niechęć wiernych dla Sakramentu Przebaczenia. Mówicie, że od dłuższego czasu nie przychodzą spowiadać się. Czyż nie kryje się za tym brak wiary, brak poczucia grzechu, brak poczucia pośrednictwa Chrystusa i Kościoła, pogarda dla praktyki, z której pozostały jedynie deformacje związane z przyzwyczajeniem?
Zauważmy, że Jego zastępca na ziemi powiedział o proboszczu z Ars:
'Nie ma w tej parafii zbyt wiele miłości Boga, wy ją wprowadzajcie'. A święty z Ars odnalazł także tych penitentów mało żarliwych. Dzięki jakiej tajemnicy, przyciągał jednocześnie wierzących i niewierzących, świętych i grzeszników? W rzeczywistości, ów święty, surowy w tak wielu kazaniach, nieprzejednany względem grzechu, był, podobnie jak Jezus, bardzo miłosierny w spotkaniu z każdym grzesznikiem. Opat Monnin powiadał o nim: 'jest płomieniem łagodności i miłosierdzia'. Płonął miłosierdziem Chrystusa."
Dożył 73 lat, miał długie białe włosy, ciało kruche i zniszczone, a oczy zawsze głębokie i błyszczące. W czasie gorącego lata roku 1859, czwartego sierpnia, umarł spokojnie, bez strachu "jak lampa, w której skończyła się oliwa", "mając - jak mówił jeden ze świadków - w oczach nadzwyczajny wyraz wiary i radości."
Jego parafianie zgromadzeni wokół swojej ubogiej plebani, rozwiesili namoczone płótna, aby zbytnio, przynajmniej w tych ostatnich dniach, nie cierpiał z powodu straszliwego upału.
Przez dziesięć dni i nocy śmiertelne szczątki wystawione były w owej kaplicy, gdzie tak wiele wysłuchał spowiedzi, a pielgrzymi przechodzili nieprzerwanie tysiącami.
Powracam do tej samej wypowiedzi papieża, który parafrazując tytuł pewnej włoskiej powieści, jednak w znaczeniu przeciwnym powiedział:
"Chrystus naprawdę zatrzymał się w Ars, w okresie w jakim był tu Jan Maria Vianney. Tak, zatrzymał się i zobaczył rzesze mężczyzn i kobiet z tamtego wieku, zmęczone i wyczerpane jak owce bez pasterza. Chrystus zatrzymał się tutaj jako Dobry Pasterz. 'Dobry pasterz, ukształtowany według serca Boga - powiadał Jan Maria Vianney - jest największym skarbem, jaki Bóg może przydzielić parafii. Jest to najcenniejszy dar Bożego miłosierdzia'."
Tego wszystkiego potrzebujemy także w naszych czasach.
Antonio Sicari "Nowe Portrety Świętych" - Święty Jan Maria Vianney
(tłumaczył Jerzy Kąkol)
(www.mateusz.pl)
PATRONI POPRZEDNICH DNI