publikacja 29.08.2010 20:39
Hau, Przyjaciele!
W domu odczuwam dzisiaj jakiś podejrzany niepokój, a słowo "szkoła" słyszałem dzisiaj chyba ponad 10 razy. Kuba miotał się po pokoju, porządkował nerwowo szuflady, wyrzucał wiele starych zeszytów, a szczególnie pojedynczych papierków. Biegałem z nim do kubłów na śmieci z wielką ochotą. W dodatku potem zrobiła się niezła zabawa, bo z workami na śmieci biegali też Łukasz i Jadzia. Ujrzała to Michasia i zdumiała się, że wyrzucają tak ciekawe zeszyty, którymi ona bardzo chętnie by się pobawiła. Chłopcy z ochotą wręczyli jej cały stos. Znowu się rozpadało, więc dziewczynka urządziła sobie zabawę na korytarzu. Misie, lalki oraz ja byliśmy uczniami, a ona nauczycielką. Ale miałem tego dość, bo wciąż na mnie krzyczała. Nie wiedziałem, że szkoła to tylko krzyki i pouczanie. Przynajmniej nie jest mi żal, że zostanę w domu. Natomiast wysłuchałem zapewnień dziewczyn i chłopaków, że będą ze mną chodzili na spacery przez calutki rok szkolny. To mi się podoba, więc niech się już ta szkoła zacznie, bym się przekonał, czy dotrzymają słowa. Cześc, Tobi.
poniedziałek, 30 sierpnia, 2010r.