nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 28.09.2011 09:56

Kubek Śmiechu

Siedmioletnia Hania próbowała pocieszyć mamę:

„Mamusiu, nie martw się, że ci ta zupa wykipiała”.
– No tak, ale teraz będę musiała kuchenkę wyczyścić – odpowiada mama.
– No widzisz mamo, takie jest życie sprzątaczki...

Na lekcji religii siostra zapytała:

– Kto powiem, kim są Aniołowie?
Jedno z dzieci odpowiedziało:
– Aniołowie są to duchy czyste, które mają rozum i wolną chwilę, ale nie mają ciała.


W przedszkolu podczas katechezy

pani praktykantka opowiadała dzieciom o
tym, jak Pan Jezus zagubił się w świątyni i jak potem Maryja z Józefem aż trzy dni
Go szukali. Mały Kubuś, znany jako rozrabiaka, słuchał uważnie a gdy pani skończyła z wielkim przejęciem zapytał: „I co? Miał za to karę?”.

Czteroletni Maksymilian przez jakiś czas był w szpitalu.

Gdy wrócił do domu bardzo psocił.
– Maksiu, kiedyś byłeś taki grzeczny – mówi do niego babcia. – Usypiałeś ładnie sam wieczorem, nie byłeś taki rozkrzyczany. Co to się porobiło? Co możemy zrobić, żebyś był taki grzeczniutki jak dawniej?
– Babciu, tu już może pomóc tylko modlitwa!

Codziennie w radiu eR mama słucha Mszy świętej

i w chwili, kiedy ksiądz mówi: „Przekażcie sobie znak pokoju” mama odpowiada głośno: „Pokój nam wszystkim i pokój temu domowi”.
Powtarza się to każdego dnia. Mała Madzia, która codziennie to obserwuje, któregoś dnia pyta: „Mamo, na co ci tyle pokoi? Jeden nie wystarczy?”.
 

Pewnego wieczoru

rodzina 6-letniego Jasia i 4-letniego Piotrusia uklękła do modlitwy. Piotruś nie bardzo miał na to ochotę, ale zachęcany przez rodziców modlił się: „Aniele Boży, Stróżu mój, Ty zawsze przy mnie stój… (…) Strzeż duszy i ciała mojego, bo jak nie, to…!”.

Pod koniec religii

w I klasie siostra zrobiła krótką powtórkę z lekcji:
– Co robił Jan Chrzciciel nad rzeką Jordan? – zapytała.
Do odpowiedzi zgłosił się Filip:
– To, co robi się nad rzeką, grilla.

Pod naszą nieobecność

dziećmi zaopiekowała się moja dobra koleżanka. Po skończonej zabawie grami planszowymi 12-letnia Julka i 8-letnia Magda zaczęły sprzątać, a 5-letni Kuba leżał na dywanie.
– Kuba, a ty nie sprzątasz? – zapytała moja koleżanka.
– Ciociu, ale ja nie jestem stworzony do sprzątania!
– A do czego jesteś stworzony?
– Do nicnierobienia!

7-letni Michał

do mamy: „Mamo, powiedziałaś, że prędzej czy później będę musiał posprzątać swój pokój. To ja się zdecydowałem. Posprzątam później”.

Innym razem Michał

opowiada 5-letniej siostrze Uli, że na balu przebierańców dwie koleżanki przebrały się za Japonki.
– Jak to, przebrały się za klapki?!

Ten sam Michał

do mamy: „Mamo, dlaczego tramwaje i dziewczyny zawsze mają pierwszeństwo?”.

Podczas religii

w II klasie szkoły podstawowej ksiądz rozmawiał z dziećmi na temat pomagania rodzicom.
– Jak można pomóc rodzicom? – zapytał ksiądz.
– Podać tacie pilot – odpowiedziała Wiktoria.

Podczas katechezy

w III klasie:
– Co robił Jezus w Ogrodzie Oliwnym? – zapytała pani katechetka.
– Modlił się.
– O co Pan Jezus prosił apostołów?
– Pan Jezus prosił, żeby z nim czuwali na modlitwie.
– A co robili apostołowie?
– Zrywali oliwki na wieczerzę.

Jak nazywa się biskup naszej diecezji?

– zapytała pani katechetka.
Nikt nie podniósł ręki, więc pani próbowała naprowadzić dzieci: „No, przypomnijcie sobie, Zygmunt...”. I rękę poderwał jeden z uczniów:
– Zygmunt Chajzer!

Podczas Mszy szkolnej

w naszej parafii ksiądz zadał dzieciom zagadkę dotyczącą przeczytanego fragmentu Ewangelii.
Podczas katechezy próbowałam naprowadzić dzieci na odpowiedź i zapytałam: „Na co chorował człowiek, którego ludzie przez dach spuścili na noszach wprost przed Pana Jezusa?”.
– Miał paraliż – odpowiedziały dzieci.
– Dobrze, spróbujcie więc odmienić to słowo. Jak nazwalibyśmy tego człowieka?
Zgłosił jeden z chłopców:
– PARALIZATOR.

Pięcioletni Justyn

i jego rówieśniczka Zosia bawią się w najlepsze. Nagle z podwórka dochodzi odgłos wybuchającej petardy.
– Co to? – pyta Justyn, nie przerywając zabawy.
– Eeee, to tylko bomby – odpowiada Zosia.
– Atomowe?
– Nieee, zwykłe bomby.
– Szkoda.

Sześcioletni Bartek

uczestniczył w misterium Męki Pańskiej. Gdy rzymscy żołnierze rozpoznali św. Piotra i grozili mu śmiercią, tata tłumaczył synowi, że Piotr nie powinien zapierać się Jezusa i być wierny do końca. Na to zdziwiony Bartek:
– Ale co on miał zrobić?! Przecież grozili mu śmiercią!

Na początku roku

pani w przedszkolu rozmawia z dziećmi:
– Jak masz na imię? – pyta jedną z dziewczynek.
– Milenka.
– Ile masz lat?
– Trzy.
– A gdzie mieszkasz?
– U mamy.

Ksiądz pyta Mateuszka:


– Kim chciałbyś zostać, kiedy dorośniesz?
– Broniarzem – odpowiada Mateusz
– Aaa, to znaczy, że będziesz bronował pole?
– Nie! – będę bronił bramki na boisku!

Podczas jednego ze spotkań

formacyjnych w parafii:
– Kto to jest człowiek bezinteresowny? – pyta ksiądz gimnazjalistów.
Zgłasza się Maciej:
– Może to ktoś, kto nie ma żadnych zainteresowań?…

Czteroipółletni Patryk

w przedszkolu ma zajęcia z angielskiego. Któregoś dnia po powrocie do domu pyta:
– Chcecie wiedzieć, czego nauczyłem się dziś na angielskim?
– Pewnie, że chcemy – odpowiadają domownicy.
Patryk zaczyna:
– Aaa...
Jeszcze raz:
– Aaa... – wyraźnie widać, że zapomniał już, co chciał powiedzieć.
– A... – próbuje podpowiadać babcia.
– A tego, to musicie się nauczyć sami! – kwituje Patryk.

Podczas homilii

do Ewangelii o liliach na polu i ptakach w powietrzu ksiądz pyta dzieci:
– Czego możemy się nauczyć od ptaków z dzisiejszej Ewangelii?
– Latać!

Podczas sprawdzianu

w klasie piątej:
Pytanie: Czym różnił się Jan Chrzci-
ciel od innych proroków Starego Testamentu?
Odpowiedź jednego z uczniów: Że nosił ubranie ze skóry wielbłąda i obiecał, że już więcej nie będzie pił!

Pięcioletni Marcin

po raz pierwszy uczestniczył w zajęciach w domu kultury. Okazało się, że wcale mu się tam nie podobało i większość czasu się nudził.
– Naprawdę nic cię tam nie zainteresowało? – pyta mama.
– No, był jeden konkurs i nawet brałem w nim udział!
– Jaki to konkurs? – ucieszyła się mama.
– Pani zapytała, kto chce iść do
toalety, i ja się zgłosiłem.

Podczas Mszy

dla dzieci ksiądz rozmawiał z dziećmi o przykazaniach.
– A kto nam dał przykazania? – zapytał.
– Pani katechetka!

Siedmioletnia Hania

przygotowywała się do Wczesnej Komunii Świętej. Dzień przed przyjęciem Pana Jezusa powiedziała:
– Mamusiu, jutro to ja nie będę mogła biegać.
– A dlaczego? – zapytała mama.
– No bo przecież jak się biega, to serduszko szybciej bije, i jeszcze mi Pan Jezus wypadnie.

Przygotowuję urodzinowe przyjęcie,

a dzieci, siedmioletnia Hania i jej starszy brat Krzyś, biegają i przeszkadzają w kuchni.
– Możecie się w coś pobawić, w coś pograć?! – pytam.
– Nie możemy – mówi Krzyś. – Bo Hania oszukuje nawet w puzzlach.

Hania z Krzysiem

jedzą frytki z keczupem.
– Kiedyś wymyślę taki keczup z czekoladą, cukierkami i mentosami w środku – mówi Hania.
– I nazwiesz go keczup na przeczyszczenie – odpowiada Krzyś.

Podczas wakacji

na wsi dzieci, siedmioletnia Gosia i czteroletni Grześ, obserwowały nadchodzącą burzę.
– Idzie koniec świata – zawyrokowała Gosia.
– To na czym będziemy stać? – zapytał zdumiony Grześ.

Trzyletnia Marysia

założyła buty sześcioletniego brata:
– Mamo, te buty są o trzy lata za duże.
Nadesłała pani Danuta Chrapek z Żywca
Siedmioipółletni Julek do mamy:
– Mamo, a wiesz, że pierwszym stworzeniem na księżycu była... ryba?
– Jaka ryba?
– Ein Pstrąg.
Innym razem:
– Mamo, ten Watykan to śmieszne państwo, mniejsze od naszego Józefowa.
– No tak, bo to takie państwo-
-miasto.
– Raczej państwo-parafia.

Brat Julka,

sześcioletni Justyn rozmawia z mamą:
– Jak dorosnę, to się nie ożenię.
– Dlaczego?
– Bo zostanę batmanem, a batman na te sprawy nie ma czasu.
 


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..