1 czerwca 2084 roku
Z okazji Dnia Dziecka pani Twardzica zabrała nas dzisiaj na koncert black metalowej grupy The Masters of Hades. Początkowo bawiliśmy się świetnie, później jednak całą imprezę zaczęli nam psuć: Konrad, Damian, Vanessa i Angelika. Nie dość, że postanowili zabawić się kosztem Liberalle (wyzywali ją od najgorszych, układali na poczekaniu plotki), to jeszcze obrzucili muzyków zużytymi prezerwatywami! Wychowawczyni, oczywiście, udawała, że nie widzi problemu. Prawdopodobnie bała się reakcji i ewentualnej zemsty swoich rozkosznych podopiecznych. Domyślacie się zapewne, że po kilku minutach Konrad i Vanessa wycofali się, znaleźli sobie pole dobre do manewru i zaczęli robić to, co zainspirowało mnie do napisania wiersza "Odezwa Konserwatystki". Kiedy próbowałam zwrócić uwagę nauczycielki na ten fakt, okazało się, iż pani Twardzica "nagle straciła słuch". To dziwne, bo jednocześnie dobrze słyszała mroczne, przerażające piosenki The MoH. Hehehe, "zasłuchała się" kobita (?)...
W pewnym momencie doszły mnie słuchy, że kilka osób z mojej klasy (podobno Arek, Gerwazy, Piotrek, Lyndsay i Marta) napadło dwójkę ludzi i pocięło ich żyletkami. Pięć minut później (tak, tak, ustaliłam to na podstawie jednej z piosenek The MoH) chuligani zostali przyprowadzeni przez dwie policjantki motocyklowe: sexbomby-twardzielki rodem ze starych gier i filmów sensacyjnych (piękne, roznegliżowane, wulgarnie umalowane i uzbrojone "po zęby"). Ostre szatynki urządziły pani Twardzicy dziką awanturę, zarzuciły nieumiejętność pilnowania uczniów. Oznajmiły nawet, iż jeżeli tego typu incydenty będą miały miejsce w przyszłości, porozmawiają z moją wychowawczynią "zupełnie inaczej". Spojrzałam na identyfikator jednej z policjantek, przyczepiony do pancernego stanika: pułkownik Valeria Dywerska. Pierwsze litery imienia i nazwiska były również wytatuowane na prawym ramieniu kobiety. Słyszałam, że ta herod-baba niejednokrotnie splamiła się krwią w czasie wojny o wyzwolenie Bliskiego Wschodu spod wpływów USA. Groźna laska.
Kiedy wróciłam do domu, rodzice podarowali mi chipową kartę z nagraniami Conservative'a oraz zupełnie nowego laptopa. Można powiedzieć, że całe popołudnie, wieczór i pół nocy zajęło mi poznawanie komputera oraz instalowanie różnych programów. Około godziny 23: 40 oderwałam się od prezentu, żeby zapisać te słowa. Za chwilę mam zamiar ułożyć się do snu. Ciiiiiiichoooo...
1 lipca 2084 roku
Jestem w Europejskiej Republice Rosji, spędzam cudowne chwile w kurorcie Horaszołga. Niestety, liczy się dla mnie każda minuta wakacji, dlatego też nie mogę pisać bardzo długich notek. Zresztą... uważam, iż nawet tysiąc stron tekstu nie byłoby w stanie oddać całego uroku tego nadmorskiego miasteczka. Pozdrawiam słonecznie! Hej-hooo!!!
1 sierpnia 2084 roku
Przed chwilą wróciłam z wycieczki do Wąchocka. Wprawdzie dręczy mnie potworne zmęczenie, ale jestem naprawdę szczęśliwa. Boże, niech żyją wakacje 2084! Nie pamiętam, kiedy ostatnio spędzałam lato aż tak bardzo przyjemnie! Najpierw Horaszołga, potem Kijów, następnie Wąchock. Raj istnieje!!!