Mam dzisiaj dla Was dwa opowiadania. Pierwsze o Poście, Modlitwie i Jałmużnie. Pewnie wielu z Was słyszało o tym trio w Środę Popielcową, czyli na początku Wielkiego Postu. A ponieważ już prawie połowa Wielkiego Postu za nami, postanowiłam o nich przypomnieć.
Otóż właśnie w Środę Popielcową spotkali się Post, Modlitwa i Jałmużna. I zaczęli się licytować, kto pierwszy zasłuży na niebo.
– Myślę, że zajmie mi to najwyżej trzy dni – powiedział Post.
– Też mi coś! – prychnęła Jałmużna. – Ja zasłużę na niebo w dwa dni!
Modlitwa nic nie powiedziała, ale była przekonana, że już następnego dnia będzie w niebie.
Co się okazało? Post miał ułatwione zadanie. W Środę Popielcową pościł, jak trzeba. W czwartek zastanawiał się, z czego by tu jeszcze zrezygnować. Postanowił… nie jeść słodyczy. Nawet herbaty nie posłodził. To dopiero post! – myślał, zajadając udko z kurczaka na kolację. W piątek pił tylko wodę. Oj, to był ciężki dzień. Post był tak rozdrażniony, że pokłócił się z sąsiadem, nawymyślał sprzedawczyni i przegonił dzieci bawiące się pod jego oknem. Ale wytrzymał cały dzień bez jedzenia! W sobotę rano czuł się bardzo źle, więc na pewno nie był w niebie.
A co z Modlitwą? Modlitwa oczywiście poszła do kościoła. Odmówiła Różaniec i modliła się w kościele do wieczora, i przypominała Panu Bogu, że tyle czasu tu spędza, a inni wpadają na chwilę i od razu wychodzą… W piątek obeszła wszystkie kościoły w mieście. Poszła na Drogę Krzyżową dla dzieci i dla dorosłych, potem na Mszę wieczorną. Była pewna, że rano będzie w niebie. Tymczasem obudziła się w swoim łóżku.
A co z Jałmużną? Od razu w Środę Popielcową poszła do banku i przelała pieniądze na konto Urzędu Miasta.
– Tylko proszę zaznaczyć, że to ode mnie – powiedziała. Rano wzięła kilka banknotów i wyszła z domu.
– Pani kochana, da pani na chleb… – zaczepiła ją starsza kobieta. Jałmużna nawet na nią nie spojrzała. Śpieszyła się do szkoły. W sekretariacie położyła kopertę z pieniędzmi na biurku powiedziała:
– To na obiady dla biednych dzieci. Tylko niech pani zapisze, że te pieniądze są ode mnie!
W piątek rano Jałmużnę oślepił blask. To było tylko wiosenne słońce. Zdenerwowana zrobiła jeszcze kilka przelewów. Na schronisko dla zwierząt, na Kościół, na szpital… Tyle pieniędzy jeszcze nigdy nie rozdała, a ciągle nie osiągnęła nieba.
W niedzielę się spotkali – Jałmużna, Post i Modlitwa. Rozżaleni zobaczyli nagle nieznaną postać idącą w ich stronę.
– Jestem Miłość. Przysłał mnie Bóg.
– To przekaż Mu, że mamy tego wszystkiego dosyć! – krzyknęła Jałmużna.
– Sami Mu powiecie – uśmiechnęła się Miłość.
– O, nie! Mam dosyć! – krzyknęła Modlitwa.
– Kochani, zabrakło wam jednego. Bez Miłości nie można dostać się do nieba. Jak dawać pieniądze, to z miłością i bezinteresownie. Jak pościć, to z miłością i radośnie.
Jak modlić się…
– Tak, wiem – szepnęła Modlitwa. – Z miłością, nie na pokaz…
I drugie opowiadanie, króciutkie.
Kiedyś przez miasto szła mama ze swoim dzieckiem. Dziecko zajadało się ciastkiem. W pewnej chwili przechodzili obok kobiety, która wyciągała rękę do przechodniów i prosiła o pomoc. Obok siedział skulony, brudny i chyba głodny chłopczyk.
Dziecko, trzymając rękę mamy, zatrzymało się przy nim. Spojrzało na swoje ciastko, potem na mamę. Matka skinęła głową. Dziecko wyciągnęło rękę do chłopczyka.
– Weź – powiedziało i podało mu ciastko.
– Teraz pewnie kupi pani synowi inne ciastko, może większe? – odezwał się jakiś przechodzień.
– Nie, dlaczego? Ten, kto daje, musi przecież sobie odmówić.
Do Niedzieli Palmowej, która zaczyna Wielki Tydzień, zostało jeszcze wiele dni. Post, Modlitwa i Jałmużna mieli sporo czasu, żeby się zmienić. Miłość pomogła im to zrozumieć.
Dostajecie ten numer „Małego Gościa” niemal w połowie Wielkiego Postu. Może zapał, jaki mieliśmy w Środę Popielcową, już trochę przygasł. Ale tak jak Post, Modlitwa i Jałmużna mamy jeszcze trochę czasu do Świąt Wielkiej Nocy. Jeszcze możemy wiele zmienić. Dlatego mamy dla Was Licznik – Wielkopostne Dodawanie. Chodzi o to, żeby dodawać, żeby dobra, żeby modlitwy, żeby miłości było więcej.
Spójrzcie obok – tam jest kilka przykładów. Warto też pamiętać, że czasem tak jak to dziecko z ciastkiem, czegoś trzeba sobie odmówić, żeby coś dodać
To, co dodacie, zaznaczajcie na liczniku, a na końcu, kiedy Jezus zmartwychwstanie, zobaczycie, jaka jest suma tego dodawania. Ile w Wielkim Poście dodaliście miłości do Pana Boga i ludzi.
Pozdrawia Was Gabi Szulik, która dodawanie już zaczęła