2 Stycznia 2014
Gabi Szulik
Kolędowanie to zwyczaj stary jak świat. No, może trochę przesadzam, ale w każdym razie to nic nowego. Szczególnie u nas w Polsce, w okresie Bożego Narodzenia ludzie przebierali się, chodzili od domu, pukali od drzwi do drzwi, śpiewali i odgrywali małe przedstawienia o narodzeniu Jezusa. Jedni przychodzili z gwiazdą albo z szopką, niektórzy z turoniem, a nawet z bocianem i kozą.
więcej »
Prezenty pakowane w sklepie ładnie wyglądają. Jednak tylko te, które zapakujemy własnoręcznie, będą wyjątkowe i od serca.
W kuchni obok czajnika, talerzy, kubków na herbatę leżą cyrkiel, ekierka, lutownica, pilniki i całe mnóstwo kolorowych papierków…
Kim są kolędnicy misyjni? To dzieci z parafialnych grup misyjnych, ale i ministranci, schola czy Dzieci Maryi.
Do Kowalskich przyjechała babcia. – Pawełku, dobrze się chowasz? – pyta wnusia. – Staram się, babciu. Ale mama i tak zawsze mnie w końcu znajdzie i wykąpie.
O jeździe na nartach z latarką, ludziach-pługach i małym wojsku opowiada Joszko Broda, muzyk, kompozytor i twórca zespołu Dzieci z Brodą.
Zbliża się wieczór, pustą i zimną ulicą idzie kolorowa grupa. Śpiewają. Pukają do każdego domu.
Rozgrzany piasek przyjemnie ogrzewał stopy budowniczych fortecy. Początkowo miały stanąć cztery okrągłe wieże, lecz Lidka stanowczo zaprotestowała. – Taki zamek to robota dla przedszkolaków. Stać nas na co najmniej sześć wież i mur obronny – po tych słowach odwróciła się na pięcie w stronę morza.
Lubi śpiew ptaków, muzykę i pekińczyka Parysa. – Jest przekochanym dzieckiem – mówi mama