nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 31.07.2006 08:42

4 sierpnia - Święty Jan Maria Vianney, prezbiter

Jego powołanie pojawiło się bardzo szybko. Jak sam powiedział - "w następstwie pewnego spotkania ze spowiednikiem", gdy zrozumiał, że zostać księdze oznacza równocześnie być gotowym umrzeć za to posłannictwo.
Ale jeżeli dziecko nie mogło uczęszczać do kościoła parafialnego, tym bardziej nie mogło chodzić do szkoły, która nie istniała.
Pierwszy raz zasiadł w szkolnej ławce, gdy miał siedemnaście lat.
Z desperacją usiłował uczyć się, wspomagany przez pewnego przyjacielskiego księdza, który wierzył w powołanie chłopca. Jednak wyniki były mizerne. Mówił później: "ów ksiądz, przez pięć lub sześć lat, usiłował nauczyć mnie czegokolwiek, lecz był to daremny trud, gdyż nie byłem w stanie niczego utrzymać w głowie". W tym wyrażeniu jest wiele pokory, ale także wiele prawdy.
Trudności w seminarium duchownym, z biegiem czasu, stały się nie do rozwiązania, jeśli wziąć pod uwagę filozofię i teologię. Nadto musiał zdawać egzaminy pisemne i w języku łacińskim komentować.
Jednakże proboszcz z Ecuilly, bardzo szanowany w diecezji, stworzył mu wszystkie możliwe ułatwienia w studiach i egzaminach, doprowadzając do tego, że otrzymał święcenia kapłańskie i stał się jego pomocnikiem.
Kapłaństwo otrzymał w roku 1815 w wieku 29 lat. Był to rok, w którym w Turynie urodził się ksiądz Bosko.
Pierwsze lata nauki ten święty kapłan przebrnął z pomocą w nauce. "Była to wina - powie później Jan Maria Vianney - o której trudno przesądzać przed Bogiem, że dopuszczono mnie do święceń".
Trzeba dobrze zrozumieć, że Jan Maria pragnął tego z całego serca, lecz czuł się niegodny. Z drugiej strony ów proboszcz rozwijał je, gdyż był przekonany, że jest to prawdziwe powołanie, a braki wykształcenia będzie można skompensować poprzez szczególną wiarę. I miał rację. Jan Maria, ze swej strony, był świadom, że otrzymał ogromny i niezasłużony dar.
"Myślę - powie - że Pan chciał wybrać najbardziej ograniczonego człowieka ze wszystkich parafii, aby dać najwięcej dobra. Nie znalazł nikogo gorszego na moje miejsce, okazał więc swoje wielkie miłosierdzie mnie ".
W słowach tych zawarty został cały duchowy dramat, w którego tajemniczą głębię trzeba się dobrze wczuć.
Charyzmatem owego młodego kapłana będzie takie zatracenie się w swojej posłudze i byciu wyłącznie księdzem, szafarzem sakramentów, do tego stopnia, że całkowicie zatopi się w darze kapłaństwa.
Proboszcz z Ars stał się patronem wszystkich parafii na świecie, ponieważ żył nieodpartą potrzebą unicestwienia swojej osoby w relacji z otrzymanym bez żadnej zasługi darem i zatraceniu siebie w jego wypełnianiu. A uczynił to jednocześnie poprzez pokutę, wyniszczając fizycznie, w najbardziej twardych umartwieniach, swoją ludzką naturę.

« 1 2 3 4 5 »
oceń artykuł Pobieranie..