Święta Agnieszka
Katolicy Wschodu już 1500 lat podziwiają i czczą razem z katolikami Zachodu św. Agnieszkę, ozdobioną liliami dziewictwa i różami męczeństwa. Czyjaż chwała równa się chwale tej trzynastoletniej dziewicy, której imię wspominają co dzień tysiące kapłanów podczas Mszy św. po Podniesieniu, której opieki wzywają wszyscy chrześcijanie, chcący odnieść zwycięstwo w walce o cnotę czystości?
Agnieszka, córka bogatej rodziny rzymskiej, była prawdziwym Aniołem ziemskim. W trzynastym roku życia stała się ulubienicą wszystkich. Gdyż piękność niezwykłą jej postaci zwiększała jeszcze niewinność serca, odbijająca się na jej zarumienionej twarzyczce. W oczach jej wyczytać było można spokój serca i szczęście wewnętrzne. Najszlachetniejsi młodzieńcy cesarskiej stolicy starali się o jej miłość i rękę. Syn prezydenta miasta Symfroniusza starał się wszelkimi sposobami, by pokonać swych współzawodników i przy danej sposobności ofiarował jej kosztowne klejnoty i oświadczył, jak gorąco ją kocha i jaki raj szczęścia i wesela chce jej zgotować. Agnieszka bez namysłu odrzuciła propozycję i rzekła otwarcie: "Panie, daj mi spokój, bo z innym już jestem zaręczona, a Jego szlachectwo jest najwyższe, jego godność największa, jego potęga nie ma granic, jego piękność najwięcej czaruje, jego miłość największe daje szczęście. Zawierając z nim małżeństwo zachowam na zawsze me dziewictwo i jego samego i jedynego kocham i pozostanę mu wierną na zawsze."
Głęboki i bolesny smutek jak po stracie najdroższego umarłego ścisnął serce młodzieńca; przykre myśli, beznadziejne pragnienia i senne obrazy szczęścia straconego dręczyły jego serce we dnie i w nocy. Miłość zmysłowa podobną jest często słońcu wschodzącemu, dającemu duszy światło i ciepło i budzącemu siły ducha i uczucia serca z uśpienia; lecz podobną jest także palącemu w południe słońcu, które ogniem swych płomieni pali i wysusza pędy i kwiaty życia. I tak się stało z pysznym synem prezydenta miasta. Cierpienia serca podkopały jego zdrowie i zachorował. Gdy ojciec odkrył przyczynę jego choroby, zwierzył się ze swą obawą o życie syna przed Agnieszką i prosił ją, by synowi nie odbierała nadziei. Prośba ta wzruszyła ją; lecz kłamstwem nie chciała ani nie mogła go pocieszyć; dlatego powtórzyła swe wyznanie: "Jestem już zaręczoną z Oblubieńcem, któremu Aniołowie służą, którego piękność podziwiają słońce i miesiąc, z którego ust płynie mleko i miód, który me ręce i mą szyję ozdobił drogimi kamieniami, a uszy kosztownemi perłami, który mi pokazał niezmierne skarby i mi je dać obiecał."
Symfroniusz, pragnący koniecznie poznać współzawodnika, który miał być jeszcze bogatszym od jego syna, wkrótce dowiedział się, że Agnieszka jest chrześcijanką i że Jezus ukrzyżowany w Jerozolimie i czczony przez chrześcijan jest jej mniemanym oblubieńcem. Natychmiast kazał piękną Agnieszkę stawić przed swój sąd i oskarżył ją, że wyparła się bogów państwowych a przystąpiła do niebezpiecznej i brzydkiej sekty chrześcijańskiej; okazywał jej udaną litość nad młodym jej wiekiem i obiecał ułaskawienie, gdy podda się prawom cesarskim i ofiaruje bożkom kadzidło. Agnieszka słyszała słowa sędziego, słyszała groźby okrutnego kata, a jednak odpowiedziała śmiało: "Wiary mojej się nie wyprę, a wyrok twój śmierci przyjmuję ochotnie." Wobec tego tyran kazał przynieść ławę katowską, bicze, obcęgi, korbacze i inne jeszcze narzędzia służące do torturowania i rzekł wskazując na nie: "Harde twe nieposłuszeństwo zasługuje wprawdzie na męki straszne i na karę śmierci, lecz biorę jeszcze wzgląd na twą młodość i nie ukarzę cię, jeśli bez wahania złożysz bożkom ofiarę." Agnieszka odparła z godnością: "Nie gardź moją młodością; zaprawdę, twej litości nie potrzebuję. Wierność nie zależy od liczby lat, lecz od miary poznania. Pan, którego niską jestem służebnicą, patrzy tylko na serce, a nie na wiek. Czyń zatem, co ci się podoba."