nasze media Mały Gość 12/2024

Franciszek Kucharczak

dodane 05.09.2006 15:10

Koniec stolicy Wschodu

Mieć takiego człowieka
Był 12 kwietnia 1453 roku, gdy po raz pierwszy na mury Konstantynopola poleciały artyleryjskie kule. Z początku niewiele to dawało. Dopiero gdy Turcy skierowali ogień w jedno miejsce, mur runął. Wtedy jednak okazało się, że stoi za nim, zbudowany w tym czasie, nowy mur. Poirytowany sułtan nakazał szturm generalny.
Atakujących przywitał ogień z kusz, katapult i małych armat. W efekcie pod murami wyrosły stosy trupów. Z nastaniem wieczoru Turkom pozostało tylko liczyć straty. Nie powiodła się też próba rozerwania potężnego łańcucha, zamykającego wejście do zatoki zwanej Złotym Rogiem. Jeszcze większa porażka spotkała turecką flotę dwa dni później. Do zatoki podpłynęły trzy genueńskie okręty wojenne, osłaniające bizantyjski statek ze zbożem. Turcy, choć mieli 145 galer, nie zdołali zatrzymać chrześcijańskich okrętów. Wszystkie bezpiecznie wpłynęły do Złotego Rogu.
Sułtan był tak wściekły, że kazał wbić na pal swojego admirała. Ponieważ wstawili się za nim jego oficerowie, Mehmed osobiście obił go tylko grubym kijem.
Mijały dni pełne szturmów, a obrońcy trwali na murach, śmiertelnie zmęczeni, ale wciąż gotowi do walki. Nic nie dały podkopy, bo chrześcijanie odkryli prace dzięki wkopanym w ziemię bębnom. Drżenie membran wskazywało miejsce podkopu. Dzięki temu udało się z miasta zrobić własne tunele, przez które załoga stolicy zaatakowała kopaczy i zniszczyła ich pracę. 18 maja Turcy próbowali sforsować mur gigantyczną machiną oblężniczą. Gdy zbliżyła się do fosy, Giustiniani kazał stoczyć po pochyłości beczki z prochem i w odpowiednim momencie je wysadził. Machina wraz z całą załogą i bronią wyleciała w powietrze. „Dałbym wszystko, żeby mieć tego człowieka” – miał wówczas powiedzieć sułtan. Próbował go nawet przekupić. Na próżno.


« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..