Mogłem pokonać wszelkie przeciwności dzięki wierze w Boga – mówi paragwajski piłkarz Julio González, odkąd cztery miesiące temu po amputacji ręki, spowodowanej wypadkiem samochodowym, powrócił na boisko.
Sportowiec opowiada, że wypadek zmienił jego sposób myślenia, i że dzięki temu przyjmuje teraz wszystko, co daje mu Bóg.
„Bóg pobłogosławił mi piłką nożną, rodziną, zdrowymi dziećmi, pozwolił pojechać do Włoch i grać w najważniejszej lidze Włoch, a przez cały czas nie pytałem Go: dlaczego?” – powiedział González w wywiadzie dla peruwiańskiego dziennika „El Comercio”. „Gdy byłem w szpitalu, powiedziałem sobie: «Czemu mam pytać Boga: dlaczego? Powinienem zaakceptować to, co mi się przydarzyło i przyjąć to najlepiej, jak tylko potrafię»” – wyznaje piłkarz.
Poważnemu wypadkowi samochodowemu 24-letni wówczas Gonzalez uległ w grudniu 2005 r. w drodze na weneckie lotnisko. Miał wtedy wrócić do Asunción, by świętować z rodziną Boże Narodzenie.
Jeszcze rok temu nie był w stanie ruszać tym, co pozostało po amputacji jego lewego ramienia. Przyznaje, że teraz jest „coraz lepiej”. „Mogę sam o siebie zadbać, mogę się ubrać, jeść, prowadzić samochód” – mówi piłkarz który w 2006 r. miał zagrać w narodowej drużynie Paragwaju na Mistrzostwach Świata w Niemczech.
„Wypadek zmienił mój sposób myślenia. Kocham teraz życie bardziej niż kiedykolwiek. Nauczyłem się, że nie warto walczyć o rzeczy materialne, jak to robiłem wcześniej” – opowiada González. Przyznaje, że teraz liczą się dla niego „dzieci, zdrowie, proste i podstawowe rzeczy”.
Sportowiec ze wzruszeniem wspomina mecz, który z drużyną Tacuary rozegrał 18 listopada 2007 r. przeciwko Olimpia Asunción. „Wszyscy klaskali. To było wspaniałe, coś, czego nie widzi się na co dzień. Płakałem, gdy szedłem przez tunel i gdy wyszedłem na boisko. Wciąż brak mi słów, by to opisać” – wspomina paragwajski piłkarz.