S zukają ciszy, spokoju. Potrafią usłyszeć swoje myśli. Nie chcą dużo mieć. Chcą bardziej być.
Najsłabszy staje na bramce! – każdy zna to zawołanie z podwórka. Potem zapada krępująca cisza.
Na wzgórzu przygotowują ognisko. Helena, Róża, Natalia i Julia będą składać ważne przyrzeczenie. Ciszę przerywa tylko trzask płonącego drewna.
Kiedy się urodziła, na sali zapadła niepokojąco głucha cisza. – Najwyżej pięć dni dziecko będzie żyło – powiedział lekarz.
Huk, błysk i cisza. Z 40 luf salwa rakiet pędzi na 70 km. Wszystko trwa tylko 20 sekund.
Tu czas się zatrzymał. Ulicami wiatr przerzuca śmieci, puste okna straszą porwanymi firankami. I wszędzie niepokojąca cisza.
Jest piękny słoneczny dzień. Rolando bierze książki i biegnie do pobliskiego lasku. Śpiew ptaków i ciszę mąci jakiś szelest. To partyzanci. Jeden wyciąga broń i chce strzelać.
Skończyła się lekcja wychowawcza. Mariusz wstał i powiedział: – A gdybyśmy tak pieniądze, które mamy na studniówkę, przeznaczyli dla Tomka? W klasie zrobiła się absolutna cisza i... zadzwonił dzwonek.
– Stop! Jeszcze raz – woła reżyser. – Rafał, stałeś tyłem do kamery! – Ale tylko pięć sekund – odpowiada chłopak i szelmowsko się uśmiecha. – Ciągle słyszę jakieś szmery – reżyser czeka na idealną ciszę.