Chętni do wszystkiego. I do służby, i do zabawy, i kiedy trzeba coś zorganizować. Dumni ze swoich strojów.
Mebli do siedzenia jest w kościele sporo. Najczęściej są to ławki. W prezbiterium jednak często ustawione są krzesła. Wśród nich wyróżniają się sedilia.
Pomagają w parafii, zostają ministrantami miesiąca czy całego roku. Słuchają nawet dyrektora opery. Ambitna grupa.
W tym roku do grona ministrantów na warszawskich Stegnach dołączyło 16 ministrantów.
Zakończyły się XVIII Mistrzostwa Polski Liturgicznej Służby Ołtarza w piłce nożnej halowej
Od lat jest dziennikarzem telewizyjnym. Posługę przy ołtarzu rozpoczął w 1997 roku. Ministrantem był niemal przez 20 lat.
Liturgia fascynowała go od najmłodszych lat. Pokochał ją jako ministrant. Pozostał jej wierny do samego końca. Jako papież Benedykt XVI uczył, że chodzi w niej o Boga.
Ministrantem, podobnie jak jego brat Łukasz, został po I Komunii Świętej. Dziś obaj bracia są zawodowymi muzykami, mają wspaniałe rodziny i nie wstydzą się Pana Boga.
– Ważne, żeby oni po prostu się lubili – mówi ks. Stanisław Wiechowski, opiekun ministrantów w kołobrzeskiej parafii św. Wojciecha.
Jest ich sporo, ale nigdy za dużo. Są wytrwali i obowiązkowi. Bardzo się lubią. Ta grupa jest dla nich drugim domem.