Ministrantem, podobnie jak jego brat Łukasz, został po I Komunii Świętej. Dziś obaj bracia są zawodowymi muzykami, mają wspaniałe rodziny i nie wstydzą się Pana Boga.
W tamtym czasie wię- kszość moich kolegów była ministrantami. Stanowiliśmy dość zgraną paczkę – mówi Paweł Golec. – W dni powszednie odbywały się u nas trzy Msze św., pierwsza o 6.30, druga o 7.00, a ostatnia wieczorem. Służyliśmy naprzemiennie, rano albo wieczorem. Nie pamiętam dokładnie, ile razy w tygodniu. Służba musiała być bardzo starannie przygotowana. Ktoś czytał czytanie, ktoś inny śpiewał psalm. Podział obowiązków był ważny – wspomina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.