nasze media Mały Gość 12/2024

źródło: www.apologetyka.katolik.pl

dodane 11.07.2006 15:28

PRAWIE ŻE KOWBOJ

Padre Kino stosował swoistą metodę „ewangelizacji poprzez przyjaźń”, która odbywała się głównie za pomocą gestów i języka migowego. Rozpoczynał od rozdawania szklanych paciorków, wstążek, lusterek, nożyczek...

Ojciec Euzebiusz Franciszek Kino jest wyjątkowym przykładem „sługi dobrego i wiernego”, który niestrudzenie rozwija wszystkie otrzymane od Boga talenty na chwałę swego Pana.

Będąc przede wszystkim misjonarzem, Ojciec Kino był również badaczem, a z jego fachowych map rejonu obecnej Argentyny, Kalifornii i Meksyku korzystano jeszcze wiele lat po jego śmierci. Był świetnym astronomem, autorem książki o Wielkiej Komecie z 1680 roku, którą zdobył sobie uznanie jako wysokiej klasy specjalista w tej dziedzinie.

Był dalekowzrocznym pionierem hodowli bydła i uprawy zboża w zachodniej części Ameryki. Był wreszcie zdolnym negocjatorem i dyplomatą, który potrafił tworzyć więzi międzyludzkie i przyczyniać się do jedności pomiędzy poszczególnymi grupami etnicznymi. Nade wszystko zaś doskonale znał się na koniach! Mając już dobrze pod siedemdziesiątkę, potrafił pokonywać wierzchem po trzydzieści mil dziennie przez kilka tygodni z rzędu.

Ten fascynujący przykład wykorzystania tak wszechstronnych umiejętności w służbie Ewangelii zachęca nas do szerszego spojrzenia na ewangelizację. Uświadamia nam, że możemy budować królestwo Boże także poprzez rozwijanie tych „mniej duchowych” talentów, przez nasze zaangażowanie w świecie.

DŁUGA I KRĘTA DROGA

Kino postanowił zostać misjonarzem w 1663 roku, mając osiemnaście lat i cierpiąc na śmiertelną chorobę. Złożył wówczas ślub, że jeśli wyzdrowieje, wstąpi do Towarzystwa Jezusowego i zgłosi się na misje do Chin. Chiny leżały wprawdzie szmat drogi od jego rodzinnego miasta Segno, położonego w Alpach Tyrolskich na terenie Włoch, młodego człowieka urzekły jednak opowiadania rodziców o spokrewnionym z nimi księdzu, który pracował na tamtejszych misjach.

Euzebiusz odzyskał zdrowie i w 1665 roku wstąpił do jezuitów. Podczas dwunastoletniego okresu formacji nie przestawał myśleć o Chinach. Lubił mieszkać w pokojach z oknami wychodzącymi na wschód – „aby wielokrotnie w ciągu dnia móc czerpać pociechę już z samego widoku Wschodu”. Wiedząc, że władcy chińscy szczególnie cenią sobie nauki matematyczne, przykładał się do nich z ogromną pilnością, stając się ekspertem w dziedzinie kartografii i astronomii.

W 1678 roku, po ośmiu latach starań o wysłanie na misje do Chin, Kino uzyskał wreszcie warunkową zgodę. Miał wyjechać bądź do Azji, bądź do Ameryki, gdzie jezuici dbali o potrzeby duchowe rozrastającego się imperium hiszpańskiego. Wybór pozostawiono jemu samemu oraz drugiemu zakonnikowi, który również został wyznaczony do pracy misyjnej. Obaj zainteresowani postanowili rozstrzygnąć sprawę za pomocą losowania. Jak bardzo rozczarowany musiał poczuć się Euzebiusz, wyciągając karteczkę z napisem „Meksyk”!

Długo jeszcze tęsknił Kino za Chinami, także już po przyjeździe do Meksyku. W maju 1681 roku w liście do przyjaciela pisał: „Nie śmiem oczekiwać, życzyć sobie, czy pragnąć jakiegoś miejsca bardziej niż innego, aby nie narazić się na naganę: «Nie wiecie, o co prosicie»”. W końcu powierzył całą sprawę Matce Bożej z Guadelupe. Wkrótce potem król Hiszpanii zaaprobował planowaną wyprawę do Baja California, a Ojciec Euzebiusz został mianowany jej misjonarzem i oficjalnym kartografem. Słowami: „Bądź wola Twoja!”, pożegnał się na dobre z marzeniem o Chinach i całym sercem rzucił się w nową przygodę.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..