Lwy z kraju Bakatla
10 lutego 1842 roku Livingstone rozpoczął drugą podróż w głąb lądu.. Oddzielił się od Europejczyków aby lepiej poznawać języki tamtejszych krain, zachowanie i kulturę mieszkańców. Wziął wtedy ze sobą dwóch członków kościoła z Kuruman do pomocy. Zaskoczyli by się ci, co mu niegdyś byli niechętni. Bo ten stroniący od ludzi dziwak (jak go nazywano w Anglii) nawiązał przyjazne relacje w kilkoma plemionami, wydoskonalił się w znanych już sobie dialektach, i ambitnie uczył się innych. Prowadził badania geologiczne, botaniczne, badał historię naturalną poznawanych ziem. W czerwcu powrócił do Kuruman. Pozostał w nim kilka miesięcy prowadząc rutynową działalność misyjną. Odwiedzał więc sąsiednie plemiona, głosił kazania, leczył chorych, pisał, wybudował kaplicę. W lutym 1843 ponownie wyruszył w długą podróż z wizytą do uprzednio poznanych plemion. W sierpniu dotarł do wioski Mabotsa, w kraju Bakatla. Było to miejsce które Livingstone już uprzednio upodobał sobie na misyjną stację. Niestety urocza kraina była zasiedlona przez lwy. Atakowały one stada za dnia, zakradały do nich w nocy. Livingstone zachęcił więc ludzi o dzielnym sercu, aby stawić czoła bestiom. Nastał dzień polowania. Gdy misjonarz stanął oko w oko lwem którego ranił, ten skoczył na niego i przyparł go do ziemi. Myśliwy przeżył, ale jego kości zostały połamane. Do końca swego życia, nosił potem pamiątkę tego spotkania pierwotną siłą afrykańskiej ziemi. Rana zadana mu przez zwierzę, co jakiś czas dawała znać o sobie.
Misjonarska rodzina
David Livingstone poślubił w 1844 Mary Mofffat, najstarszą córkę dr. Moffata. Mary urodziła się i wyrastała w Afryce. Znała się bardzo dobrze na tamtejszej kulturze. Była świetną gospodynią. Stanowiła więc wsparcie i pomoc dla swego męża, choć on był typem samotnika. Zaraz po ślubie wyruszyli razem do Mabotsa. Tam Mary zorganizowała szkołę dla dzieci. Ale na skutek nieporozumień z innym misjonarzem opuścili ten teren po dwóch latach. Dawid nie umiał żyć z ludźmi, gdy dochodziło do konfliktu. Był zbyt niezależny. Wiele wysiłku kosztowało go wybudowanie domu, stworzenie ogrodu no i uruchomienie stacji misyjnej. A jednak zostawili to wszystko i w 1846 roku ruszyli na północ. W trakcie tej podróży spotykali się z wodzami różnych plemion, zakładali szkoły. Wtedy też urodził się ich syn Robert. Livingstone uczył ludność miejscową jak nawadniać pola wykorzystując koryto rzeki a oni uczyli go innych praktycznych umiejętności, np. jak wytapiać żelazo. Misjonarz znał się na stolarce, a jego żona wyrabiała świece, mydło, szyła ubrania.
Niestrudzony badacz
W 1849 roku Dawid Livingstone rozpoczyna kolejną podróż, tym razem bez Mary. Jego kompanem jest wtedy niejaki William Osweel, bogaty myśliwy. Ta wyprawa jest uwieńczona sukcesem i wyróżnieniami ze strony Królewskiego Towarzystwa Geograficznego i Londyńskiego Towarzystwa Misyjnego. Dwaj panowie zbadali wtedy pustynię Kalahari i dotarli do jeziora Ngani. Jezioro zostało wcielone do terytorium misji. Wkrótce potem Livingstone podejmuje kolejną ekspedycję, na którą rusza ze swymi dziećmi i żoną. Bada tereny i ludność tubylczą. Wyprawa goni wyprawę. Następna ekspedycja w 1851 przynosi największe odkrycie – rzekę Zambezi. Co się znajduje po jej drugiej stronie? Nikt jeszcze nie wie… Ale ambitny misjonarz już wie co powinien uczynić. Zbadać rzekę i niezbadane tereny.
W latach 1854 - 1856 roku David Livingstone przemierza Afrykę „wszerz”. Łącznie 6435 kilometrów. Podróżując wzdłuż Zambezi odwiedza ludność tubylczą i głosi kazania. Jedni są mu przyjaźni, inne plemiona okazują wrogość. W 1855 roku udaje się łodzią do miejsca o nazwie „grzmiący dym”. Tak tubylcy nazwali wodospady, dziś znane, właśnie dzięki Livingstone’owi, jako Wodospady Wiktorii.
oceń artykuł