Japończycy mają sumienie
w... brzuchu. Według nich, brzuch to centrum życia. To właśnie dlatego, kiedy samuraj popełniał samobójstwo-seppuku, przebijał sobie brzuch. Samuraje byli rycerzami, wojownikami. Honor i posłuszeństwo swym panom stawiali wyżej niż przyjaźń i rodzinę. Za swego pana samuraj nie wahał się oddać życia. Musiał być doskonały we wszystkim. Umiał pisać, znał się na poezji i tańcach. Potrafił strzelać z łuku i walczyć na miecze. Był doskonałym jeźdźcem. Kiedy czuł, że zachował się niegodnie, popełniał samobójstwo. Po jakimś czasie, gdy samuraje nie mieli już o co walczyć, stali się rzemieślnikami, nauczycielami, biznesmenami albo urzędnikami rządowymi. Do dzisiaj, jeśli Japończyk nie daje sobie rady, popełnia samobójstwo. – Trzeba jednak pamiętać – tłumaczy ksiądz Albin – że Japończycy samobójstwa nie uważają za grzech. Dla nich to honorowe wyjście z sytuacji.
Japończycy nie mówią
o wierze. – Nikt w Japonii nie zapyta cię, w co wierzysz – mówi ksiądz Albin. Od niedawna stało się modne noszenie różańców. Nie ma to jednak nic wspólnego z modlitwą. Młodzi noszą różańce jako naszyjniki. Wyłącznie dla ozdoby. – Wykorzystujemy to i zaczynamy z nimi rozmawiać na ten temat na ulicy – mówi ksiądz Długosz.
Japończycy niby nie wyznają żadnej religii, ale większość z nich przestrzega ceremoniałów różnych religii. Narodziny dziecka świętują w świątyni szintoistycznej – to ich narodowa religia, ślub w kościele katolickim, a pogrzeb w świątyni buddyjskiej. – Katolików jest tu bardzo mało – wyjaśnia misjonarz. – Ale jeśli ktoś już się nawróci, staje się gorliwym chrześcijaninem. Nie ma możliwości, żeby Japończyk się pomylił. To też pozostałość po samurajach.
(Mały Gość nr 9/2004)
oceń artykuł