Codziennie twoim zajęciem jest…
zatroszczenie się młodszym rodzeństwem. Zrobić pranie w dwóch plastikowych miskach, do których wodę musiałaś wcześniej przynieść w pięciolitrowych baniakach. Nie tylko pranie, gotowanie też do ciebie należy. Nie musisz jednak martwić się o to, jakie mięso upieczesz, bo na taki rarytas są pieniądze tylko kilka razy w miesiącu. Sklep jest zaraz za rogiem, ale nie możesz tam poprosić o jakieś ścinki czy resztki, bierzesz to, co jest i to w tej samej cenie. Nie, nie musisz zawracać sobie głowy startym, twardym mięsem, które i tak całe pokryte jest muchami. Żywe kurczaki można kupić na targu, ale są drogie i kosztują około 15 zł (5 US$). Kupuje się je tylko na specjalne okazje, i to do ciebie należy ich zabicie, oskubanie i wypatroszenie, jeżeli nie ma w pobliżu twoich braci. Głównym pożywieniem w Zambii jest Nshima, gęsta papka z mąki kukurydzianej, razem z jakimiś ugotowanymi liśćmi fasolki lub innych warzyw. Każdego wieczoru kupujesz mleko w małym plastikowym woreczku. Sprzedawane jest w przydrożnych kioskach i jeśli uda ci się wydobyć jedno ze spodu, to może będzie jeszcze chłodne. Chleb kupujesz w tych samych kioskach, których jest pełno przy każdej drodze. Gdy robi się ciemno, małe olejne lampki oświetlają ich stoiska.
Ryż też jest dostępny,
ale najpierw musisz z niego wybrać wszystkie małe kamienie, którymi jest naszpikowany, a w dodatku jest drogi. Można tez kupić ziemniaki do zjedzenia z gulaszem, który może czasami się pojawi, ale ostatecznie wszystko sprowadza się i zależy od tego ile macie w domu pieniędzy.
Przyszłość
nie wygląda dla ciebie zbyt kolorowo. Słyszysz ludzi mówiących o tym, że wszystko powoli się poprawia, ale ty jakoś tych zmian nie możesz zauważyć. Malaria wciąż cię odwiedza regularnie, wciąż musisz uważać, aby nie zachorować na biegunkę lub czająca się za rogiem cholerę, a w miarę jak stajesz się kobietą, zaczyna ujawniać się ten „ukryty” problem Afryki. Twój wujek zaczął przychodzić do ciebie i mówić o różnych rzeczach. Sugerował tez abyś go odwiedziła i nauczyła się jak być kobietą. Tak, dla ciebie sprawy nie mają się ku lepszemu.
Byłoby miło nauczyć się pisania i czytania, ale to się może nigdy nie zdarzyć, właściwie niewielu jest takich w twojej rodzinie, którzy to potrafią. Istnieją tylko dwie drogi do opuszczenia slumsu, w którym żyjesz. Jedna to zdobycie wykształcenia, a druga to ta, która poszła twoja ciotka Chanda – sprzedając siebie mężczyznom, białym i Hindusom, którzy mają wystarczającą ilość pieniędzy, aby mogli zabrać cię jako „swoją dziewczynę”. Ale to nie jest droga, o której uczyłaś się w swoim kościele, tym, co jest niedaleko twojego domu, gdzie mówią o świętości, prawym życiu i o tym, że wiara w Boga pozwala patrzeć w przyszłość z nadzieją. Miałaś nadzieję, wiele nadziei, modliłaś się wiele, ale jakoś nie widzisz tej jaśniejszej przyszłości; Bóg pewnie jest zajęty jakimiś ważniejszymi sprawami w innej części świata.
oceń artykuł