nasze media Mały Gość 12/2024

s. Celina Natanek, Misjonarka Afryki

dodane 27.06.2006 12:58

MOJA GÓRSKA WĘDRÓWKA

Wydawać by się mogło że decyzja pójścia do zakonu to pewien rodzaj zamknięcia , braku wolności i może z pozoru tak to czasem wygląda. Dla mnie jednak od początku była to droga ku większej wolności, a tym samym ku większemu szczęściu i miłości tej bezinteresownej.

Kiedy wyjeżdżałam do Afryki, szlam za głosem serca pragnąc pomagać innym, być z tymi którym jest trudno, dzielić się wiara z tymi którzy jeszcze nie znali Chrystusa. Było we mnie pragnienie dzielenia się z ludźmi miłością, którą ja otrzymałam od Boga, a przede wszystkim było pragnienie pójścia za Chrystusem, czynienia z Nim czegoś wielkiego, który pociągał mnie od wielu lat.

Wstępując do Zgromadzenia a potem wyjeżdżając do Afryki opuszczałam to, co było mi drogie, moja rodzinę, znajomych, dom, ojczyznę, szanse na własne życie, plany, opuszczałam to w czym i gdzie czułam się bezpiecznie, aby pójść w nieznane do kraju, który był mi nieznany, do ludzi którzy byli mi obcy, ich zwyczaje i kultura również była dla mnie nieznana. Takie rozstania nie przychodzą łatwo jednak w tym wszystkim była rzecz, która się nie zmieniała, właściwie jedyną osobą, która mi towarzyszyła, która zawsze była ze mną ? to był Jezus. On był niezmienny, On był zawsze ze mną i w Nim szukałam wsparcia w chwilach trudnych.

Wydawać by się mogło że taka decyzja pójścia do zakonu to pewien rodzaj zamknięcia , braku wolności i może z pozoru tak to czasem wygląda. Dla mnie jednak od początku była to droga ku większej wolności, a tym samym ku większemu szczęściu i miłości tej bezinteresownej.

Jezus używał rzeczy i ludzi, które były mi drogie, aby zdobyć moje serce. Zauroczył mnie ciszą i spokojem Jego świątyń, przyrodą a nade wszystko ciszą Jego obecności. Tam Go odnajdywałam, w ciszy kościołów przed Najświętszym Sakramentem, w ciszy lasów i gór, w pięknie krajobrazów, w odkrywaniu nowych miejsc i zdobywaniu kolejnych szczytów. Potem odnajdywałam Go w sobie i w innych. Im bardziej Go poznawałam, poznaję i odkrywam Go w sobie, tym bardziej go kocham i pragnę Mu służyć, właśnie przez służbę drugiemu człowiekowi a w szczególności Afryce.

Moja droga powołania nie wyglądała jak dotkniecie czarodziejskiej różdżki, ale raczej jak wędrówka w góry. Były długie dni marszu dolinami bez widoków, były małe szczyty, które dawały chęci do pójścia jeszcze wyżej, były też momenty trudne, zmęczenie, pytanie o sens, o wartość... Zawsze jednak powrót do doświadczeń minionych, do poczucia wolności, pokoju, siły, radości, do uczucia szczęścia i jedności z Chrystusem przy zdobytym szczycie był źródłem siły i dawał nadzieje ze i kolejny krok się uda.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..