nasze media Mały Gość 12/2024

ks. Grzegorz Wita

dodane 19.07.2006 15:38

KARDYNAŁ W BUSZU

– Dzieci nie potrafią utrzymać języka za zębami i rozpowiadają, że na misji jest dojna i, dzięki Bogu, nie za mądra krowa. Wydoili ją do sucha – mówi o sobie ks. Adam kardynał Kozłowiecki.

Gdybyście kiedyś wybrali się z wizytą do parafii Mpunde (w Kabwe trzeba skręcić w lewo), wówczas po przejechaniu kilkunastu kilometrów drogą przez busz być może spotkałaby Was niecodzienna przygoda.
Stojąc pod bramą i dając znak klaksonem o Waszym przybyciu, skrzydła bramy mogłyby się uchylić popchnięte dziarskim ramieniem niewysokiego staruszka, który z ogromną serdecznością i figlarnym błyskiem w oku otoczyłby Was natychmiast życzliwą gościnnością. A postać to pod wielu względami niecodzienna.
Po pierwsze, ze względu na swój wiek – ponad dziewięćdziesiat lat.
Po drugie, dlatego że jest wciąż aktywnym misjonarzem.
A po trzecie, ponieważ to jedyny na świecie ksiądz wikary, który jest... kardynałem!
– Skąd kardynał w buszu? – zapytacie. – I czy słyszał kiedykolwiek o czytelnikach „Małego Gościa”? Nie tylko słyszał! Pozdrawia Was i nazywa swymi Małymi Przyjaciółmi!
Wielu z Was zapewne już wie, o kim mówię. To ksiądz Adam kardynał Kozłowiecki, polski jezuita od 1947 roku pracujący na misjach w afrykańskiej Zambii. Miałem szczęście odwiedzić go w sierpniu tego roku. Kiedy tylko powiedziałem mu, że jestem z Katowic, westchnął: „Aha, »Mały Gość«” i ... zaraz wziął mnie do swego malutkiego biura i pokazał stos listów, które otrzymał od czytelników „Małego Gościa” i uczestników ubiegłorocznych rorat. – Oto mój słodki ciężar – westchnął po raz drugi – i wyrzut sumienia, że na wszystkie jeszcze nie odpowiedziałem. Ale ostro się staram! Na każdy chcę odpowiedzieć”.

ROZMOWA Z KSIĘDZEM KARDYNAŁEM

– Urodził się Kardynał w prima aprilis 1911 roku. Czy stąd poczucie humoru Księdza Kardynała?
– Kto wie?

– Co robi Kardynał jako wikary?
– Ksiądz Jan Krzysztoń pochodzący z Lublina jest moim proboszczem, a ja jestem jego wikarym. Ale cóż to za pożytek z 93 letniego, zgrzybiałego wikarego?! Taki wikary jest już do luftu! Prawda, robię, co mogę, ale mogę mało. Nie mogę już prowadzić samochodu, bo widzę podwójnie. Zdarzało się, że samochody nadjeżdżające z przeciwka zbiegały mi się w jeden. Jak jest okazja, zawożą mnie do którejś ze stacji misyjnych, żebym pospowiadał, mszę odprawił, jak trzeba, to i ochrzcił czy wybierzmował i ludzi zbyt długim kazaniem zanudził. Poza tym pomagam, jak mogę, miejscowej misji w Mpunde. Opiekuję się tutejszymi siostrami i mam jeszcze na głowie naszych ministrantów.

– Czy dostrzega już Ksiądz Kardynał owoce tej modlitwy?
– Dzięki modlitwie mam na przykład wielu przyjaciół, nawet wśród niemieckich komunistów. Zrobili mnie wręcz honorowym przewodniczącym swego związku byłych więźniów obozów koncentracyjnych! Teraz dzięki nim wyciągam pieniądze od różnych instytucji albo od państwa niemieckiego. Przeznaczam część na edukację zambijskich dzieci, a część na misje. Muszę za to co roku stawiać się w ambasadzie niemieckiej, by potwierdzić, że jeszcze żyję. A oni mi mówią, żebym za rok znowu przyszedł. No, to przychodzę!

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..