Od razu się przyznaję, muzeum długo nie kojarzyło mi się dobrze. Pamiętam szkolne wycieczki i obowiązkowo odwiedzane muzea. Gdy tylko pomyślałam o takim miejscu, od razu miałam przed oczami panią o groźnym spojrzeniu, która już przy wejściu pilnowała, czy aby wszyscy wchodzący założyli na swoje buty okropne, ogromne, o pięć rozmiarów za duże muzealne filcowe kapcie.
A potem po wypastowanych, błyszczących podłogach (często dzięki tym filcowymi kapciom) prowadziła nas do kolejnych sal. I tam dopiero się zaczynało: „Nie dotykać pod żadnym pozorem”, „Nie siadać”, „Nie podchodzić” i w ogóle najlepiej nie oddychać. I słuchać, słuchać, słuchać. Po piętnastu minutach, nawet w najbardziej ciekawym miejscu, każdy miał już dość i marzył tylko o tym, żeby jak najprędzej trafić na drzwi z napisem: „Wyjście”.
W głowie niewiele zostawało. A szkoda, bo historię trzeba znać, to – jak brzmi powiedzenie – nauczycielka życia. Na szczęście tamte muzea to już przeszłość.
Pierwszym muzeum, jakie zrobiło na mnie wyjątkowe wrażenie, było muzeum Powstania Warszawskiego. Wszystkiego tam można było dotknąć, zobaczyć filmy z czasu wojny, posłuchać opowieści tych, którzy powstanie przeżyli. Do tego dźwięk – syreny alarmowe, spadające bomby, świszczące kule.
Podobnie było w gdańskim Muzeum Drugiej Wojny Światowej czy Muzeum Solidarności. To całkiem inne miejsca niż muzea z dawnych czasów. I co ciekawe, chce się tam wracać, bo za każdym razem co innego zwraca naszą uwagę. Nikt nie pogania, nie pokrzykuje. Każdy ma swój czas na zwiedzanie, oglądanie, słuchanie. Polecam bardzo. O innych ważnych polskich muzeach, tych, które już istnieją, i tych które za chwilę będzie można odwiedzać, mówi pan minister kultury i dziedzictwa narodowego, Piotr Gliński obok, na kolejnych stronach.
Ale są też w Polsce muzea, powiedziałabym, dziwne. No bo kto by pomyślał, że może być muzeum guzika, lizaka albo żaby. Okazuje się, że są pasjonaci – jak na przykład pani Maria z Muzeum Zabawek – którzy najpierw zbierają jakieś przedmioty dla siebie, ale potem eksponatów przybywa. W przypadku zabawek było ich tyle, że uzbierało się na dwa muzea, jedno w Kudowie, drugie w Krynicy (czytajcie na str. 10–12). Bo stare przedmioty, jak mówi minister Gliński, przypominają przeszłość. To klucze do fascynującego świata.
Tak więc wyszukaliśmy trochę takich perełek i przedstawiamy je na dwudziestu dwóch stronach. Łatwo je znajdziecie, pierwsze dwa są już poniżej. Kolejne wyglądają podobnie. Może na wakacyjnym szlaku traficie na któreś z nich. Dla ułatwienia przy każdym muzeum na mapie Polski dodaliśmy kod QR, który poprowadzi Was do miejsca, w którym muzeum się znajduje.
W środku tego wakacyjnego numeru znajduje się plansza z mapą Polski. Zaznaczyliśmy na niej wybrane przez nas muzea, a na drugiej stronie planszy zostawiliśmy miejsce dla Was. To może być Wasza wakacyjna kronika odwiedzonych miejsc. Ale umówmy się, że będą to miejsca w Polsce. Zapiszcie dzień, w którym tam byliście i dodajcie opis albo rysunek, albo naklejkę z tego miejsca, albo może pieczątkę.
Pozdrawia Was Gabi Szulik,
która już wie,
które muzeum odwiedzi w czasie wakacji