Co kraj, to obyczaj, a raczej – co region, to inna. Zdobiona wstążkami, bibułą, suszonymi albo świeżymi kwiatami. Niewielka albo większa niż dom jednorodzinny.
Palmy wielkanocne przygotowujemy na pamiątkę wjazdu Pana Jezusa do Jerozolimy. Kiedy przed świętami Paschy Jezus wjeżdżał na osiołku do miasta, mieszkańcy witali Go gałązkami palmowymi. W Polsce zwyczaj przygotowywania i święcenia palm wielkanocnych sięga średniowiecza. Jak mówi tradycja, poświęconych palm nie powinno się wyrzucać, tylko spalić. A popiołem ze spalonych palm w następnym roku posypuje się głowy w Środę Popielcową. Palmy wielkanocne tworzono z tego, co dawała budząca się po zimie wiosna. Przede wszystkim z gałązek wierzbowych. A potem ozdabiano je jeszcze zielonym bukszpanem, trawami, suszonymi zbożami, trzciną, kolorowymi wstążkami i bibułą. Jednym słowem wykorzystywano wszystko, co tylko podpowiadała wyobraźnia. A w Niedzielę Palmową po powrocie z kościoła z poświęconą palmą… – Mama każdemu dawała mięciutkie bazie do zjedzenia, aby chroniły przed bólem gardła – opowiadają chórem uczniowie ze szkoły w Kleszczowie na Górnym Śląsku, którzy specjalnie dla „Małego Gościa” pokazali, jak przygotowują palmy wielkanocne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.