Kateri Tekakwitha – pewnie Wam to nic nie mówi... Kateri Tekakwitha to nie imię i nazwisko. To dwa imiona. Imię Tekakwitha Kateri dostała od Indian, bo w takiej rodzinie przyszła na świat. A Kateri, inaczej Katarzyna, to imię dostała Tekakwitha od chrześcijan. Trochę to skomplikowane. Bo tata Tekakwithy był Mohawkiem. Mama pochodziła z innego plemienia i była chrześcijanką.
Ale to nie mama przekazała córce wiarę. Bo i mama, i tata zmarli, gdy Tekakwitha miała cztery lata z powodu czarnej ospy. Dziewczynkę wychowywał wujek, który z chrześcijaństwem nie chciał mieć nic wspólnego. Po kilku latach, gdy do wioski przyjechali misjonarze, Tekakwitha pierwszy raz usłyszała o Panu Bogu. I kiedy potem wujek przedstawił dziewczynce kandydata na męża, nie chciała o tym słyszeć. Wyraźnie powiedziała, że chce służyć Bogu.
Możecie sobie wyobrazić, co się działo... To był XVII wiek. Coś takiego dotąd jeszcze się w wiosce nie zdarzyło. Tekakwithę wyśmiewali wszyscy. Za to, że nie chciała wyjść a mąż, ale przede wszystkim za to, że uwierzyła misjonarzom.
Miała już prawie dwadzieścia lat, gdy przyjęła chrzest. I do końca życia pozostała wierna Panu Jezusowi. Codziennie się modliła i uczestniczyła we Mszy. I miała tylko jedno wielkie pragnienie: podobać się Panu Bogu. Nikt jej w tym nie wspierał. A ona odważnie żyła tak jak uczył Jezus. Wśród Indian było to coś wyjątkowego. Papież Benedykt XVI powiedział, że Katarzyna pomoże nam nie wypierać się tego, kim jesteśmy, i wszędzie żyć miłością do Jezusa!.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.