Michaił Niestierow (1862–1942), „Widzenie chłopca Bartłomieja”, 1889–1890 Galeria Trietiakowska
Ładny obraz, prawda? Aż przykro patrzeć. Nie, nie dlatego przykro, że ładny. Dlatego, że namalował go zdolny artysta rosyjski pod koniec XIX wieku. A co w tym złego? – zapytacie. Nic złego, tylko mi przykro. Zawsze mi się tak robi, gdy oglądam dobre dzieła malarzy, którzy dożyli rewolucji bolszewickiej w Rosji – a tak właśnie było też z Niestierowem, autorem tutejszego malowidła. Przykro, gdy się pomyśli, że to są już ostatnie oddechy wolnej twórczości, zanim „wielki kraj na wschodzie rozszerzył swoje błędy” (tak o rewolucji w Rosji mówiła Maryja w Fatimie). Gdy komuniści zgarnęli tam całą władzę, to było tak, jakby ktoś narzucił krwawą płachtę na kawał świata. Odtąd przez całe dziesięciolecia nie wolno tam było mówić, śpiewać, pisać, malować, rzeźbić niczego, czego nie życzyłaby sobie władza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.