Henryk Siemiradzki (1843-1902), „Chrystus i Samarytanka” (1890), olej na płótnie, Galeria Sztuki, Lwów
Podoba się Wam ten obraz co? Jest w nim coś takiego, że chciałoby się tam wejść. Prawie na własnej skórze czuje się ciepło słonecznego dnia, ale jednocześnie przyjemny chłód cienia. Te plamy barwne, ta zieleń łąk i błękit nieba! No i ta bliskość studziennej wody – po prostu sielanka. Z polskich malarzy chyba tylko niejaki Henryk Siemiradzki potrafił malować równie żywe, barwne i dekoracyjne obrazy. Całe szczęście, że i ten obraz namalował, bo gdyby kto inny go stworzył, to by go pewnie spaprał. Ponieważ jednak Siemiradzki malował jak Siemiradzki, nic dziwnego, że jego obrazy bardzo się podobały. No powiedzcie, czy nie powiesilibyście sobie tego obrazu w domu? Ja bym nie powiesił, bo by mnie zaraz okradli, a może i powiesili na miejscu obrazu. Bo teraz dzieła Siemiradzkiego na aukcjach sprzedają się po kilka milionów złotych, a czasem i dolarów. Jak się ma coś tak drogiego na ścianie, to trzeba mieć jeszcze bardzo dużo pieniędzy, żeby upilnować i obrazu, i nawet ściany.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.