Cztery tygodnie z żaglami… i Panem Bogiem. 22 maja rusza w rejs Katolicka Szkoła pod Żaglami.
A jak na Mazury to tylko na żagle.
Niesamowity obraz, prawda? Korweta, płynąc nocą pod krwistymi żaglami, oświetlona latarniami, odbija się kaskadą kolorowych błysków we wzburzonym morzu.
Pod pełnymi żaglami sunie majestatycznie po morzu pchany siłą wiatru. Na pokładzie przyszli oficerowie wielkich transatlantyków poznają tajniki budowy statku i sposoby żeglowania.
Ogromny żaglowiec odbił od nabrzeża portu. Postawiono żagle. Nagle okręt przechylił się. Woda zalewała pokład. Kilka minut później leżał już 33 metry pod powierzchnią.
Po oceanie rojącym się od rekinów drewnianym czółnem z białym żaglem przypominającym szczypce kraba płynął szczupły, brodaty mężczyzna. Spokojnie zbliżał się do wysp, które podobno zamieszkiwali niebezpieczni ludożercy.
Szkoły nazywają się „Żagle” i „Strumienie”. Przedszkola to „Horyzonty”, „Źródło”, „Promienie”, „Fale” i „Strumienie”. A wszystkimi kieruje „Sternik”, choć dzieci wcale nie uczą się tu żeglugi.
Do czego potrzebne są starocie, jakie muzeum jest od dawna wyczekiwane, a które będzie przypominać morze, piaszczyste wydmy i wypełnione wiatrem żagle, mówi Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Za to, że pomagali innym, płynęli na Karaiby. Niestety, ich statek połamał maszty. Ciągle jednak nie tracą nadziei, że jeszcze wyruszą w swój wymarzony rejs.
Statek, na którym Krzysztof Kolumb popłynął szukać drogi do Indii, miał około 20 m długości. To wystarczyło, żeby dopłynąć do Ameryki. Dzisiejsze żaglowce są o wiele większe. A kto musi zbudować największy? Wiadomo. Rosjanie. A my im pomożemy.