Przez całą noc z wtorku na środę trwało gaszenie pożaru barokowego pałacu w podpoznańskim Konarzewie.
Rankiem wulkaniczna góra Tambora miała 4300 metrów wysokości. Wieczorem nastąpił wybuch. Gdy rozwiał się dym, była… o półtora kilometra niższa.
Cienki lód załamał się nagle i chłopiec wpadł do lodowatej wody. Bez chwili zastanowienia geodeta położył się na lodzie i rzucił chłopcu swoją kurtkę.
Miasto przedstawiało straszny widok. Zgliszcza domów dymiły od wielu dni, a niepogrzebane zwłoki leżały niemal wszędzie. Razem z ludźmi konała ich stolica – święte Jeruzalem.
Nie marudź, że czegoś nie masz, „a inni mają”. Naprawdę ma się tylko to, co się nie kończy. Nie kończy się życie wieczne.