Szkoła z charakterem
Uczniowie przepadają za swym dyrektorem. Dzięki niemu zagrali ostatnio w filmie Andrzej Seweryna „Kto nigdy nie żył” fot. MAREK PIEKARA

Szkoła z charakterem

Krzysztof Błażyca

MGN 12/2006

publikacja 16.11.2006 12:19

Gucio, Jojo i Bodzio uwielbiają szkołę. Ola cieszy się końcem wakacji. Julia mówi: „Tu jest jak w domu”. Taka szkoła istnieje

Gliwice. Kamienica jak wiele innych. Na jednej ze ścian tablica: „Szkoły z Charakterem”. Jest godzina 8.00. Dzwonimy do drzwi. – Wejdźcie, Msza św. dopiero się rozpoczęła. Mszą zaczynają się piątkowe zajęcia. W kaplicy, którą jest salka w niebieskim kolorze, około 50 osób. Msza nie jest obowiązkowa. Obowiązkowy jest wzajemny szacunek. – A my się tu szanujemy – mówią uczniowie.

Superdyrektor
Zespół Szkół z Charakterem liczy 4 lata. Na trzech piętrach mieszczą się podstawówka, gimnazjum i liceum. Zaczynało 30 uczniów. Dziś jest ich 200. Szkoła powstała z inicjatywy grupy nauczycieli. – Pracowaliśmy w różnych szkołach. Ale czegoś nam brakowało… I tak zrodził się pomysł stworzenia naszej szkoły „z charakterem”. – Nasza pierwsza zasada to: „Bądź dobry dla wszystkich” – mówi Jacek Szyndler, dyrektor. Jest prawdziwym autorytetem. Uczniowie go uwielbiają. – Dyrektor zna każdego z osobna. Wie, ile potrafimy. Umie nas docenić i zmotywować – zachwyca się gimnazjalistka Masia. Dyrektor uczy historii i WOS-u. Czuwa nad wszystkim. I ma duże poczucie humoru. – Gdy widzi, że przysypiamy, to czasem zaczyna śpiewać na lekcji albo potrafi nawet zatańczyć na stole – zdradza jedna z dziewcząt. – Jest dla nas bardzo dobry a jednocześnie budzi respekt – mówi licealista Wojtek. – Wszystko ma pod kontrolą – dorzuca Jojo. W szkole obowiązuje odpowiedzialność zbiorowa. Jeśli dwie osoby coś zbroją, obrywa cała klasa. Uczniowie nawzajem się pilnują. – Wydaje mi się, że najlepiej wychowuje nas pobyt w tej szkole. W zeszłym roku byliśmy o wiele gorsi – mówi Wojtek, a reszta przytakuje.

Wychowanie przez sprzątanie
Młodzież chętnie opowiada o swojej szkole. O spotkaniach z ciekawymi ludźmi, o szkolnych wycieczkach. – Kto ma dobre oceny, ten jedzie. Taka jest zasada – tłumaczy Bodzio. – No i nosimy mundurki. Codziennie. Jeśli ktoś nie ma mundurka, to musi włożyć zapasowy, który zawsze jest w szatni. Mundurki to szare i niebieskie kamizelki lub bluzy z wyhaftowanym emblematem szkoły.
Poza tym uczniowie sami sprzątają. Myją podłogi, okna, wyrzucają śmieci. Szkoła stawia na dyscyplinę. – Niektóre elementy wychowania wzięliśmy z pism św. Ignacego Loyoli. Czerpiemy też ze skautingu i harcerstwa – dyrektor wyjawia sekret wychowawczego sukcesu. Owoce widać na każdym kroku. Wszyscy są zdyscyplinowani i… zadowoleni. Dyżurują klasami. – Każdy po kolei jest woźnym. Codziennie cztery osoby mają dyżur. A za przewinienia są kary. Trzeba dodatkowo sprzątać – mówi Bodzio. – I jest żółta kartka – Gucio dorwał się do głosu. – A potem już czerwona i pa, pa, jeśli się ktoś nie dostosuje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..