Nienawidzę w-f-u. Boję się skoków przez kozła i skrzynię. Na szczeście boli mnie kolano. Może będę miała zwolnienie. Martwię się, czy Bóg rozumie moje lęki, czy mogę lekko oszukac lekarza i twierdzić, ze bardzo mnie boli? Zmartwiona
Pan Bóg z całą pewnością rozumie Twój lęk przed przedmiotem. On wie o tym więcej od Ciebie, rozumie lepiej niż mama i lekarz.
Tu chodzi o Twój charakter, o Twoją przyszłość. Teraz boisz się skoków i z tego powodu chcesz całkowitego zwolnienia. Przecież te skoki zdarzają się tylko kilka razy w roku! Najlepiej byłoby powiedzieć nauczycielowi, że panicznie boisz się tych ćwiczeń. Jeśli zawsze masz strój, nauczyciel widzi, że poważnie traktujesz przedmiot, jeśli zawsze ćwiczysz, to taką fobię skoków z pewnością uzna!
Teraz chcesz uciec przed tym problemem. A co zrobisz, jeśli w najbliższych latach spotkasz
jakiegoś nauczyciela, którego będziesz się bała, lekcji nie rozumiała? Wtedy zwolnienia nie załatwisz. To jak wizyta u dnetysty- boimy się, ale trzeba się przemóc.
Ocena z w-f to nie jest ocena za umiejętności. Liczy sie Twoje podejście do przedmiotu, wykonywanie poleceń, dyscyplina, przynoszenie stroju. Jeśli będziesz biegła do skrzyni lub kozła, a w ostatniej chwili wyhamujesz, to przecież nauczyciel nic złego Ci nie zrobi. Jeśli inni będą się śmiać, to śmiej się z nimi. Mów wesoło, że masz fobię skokową. Ale od pierwszej lekcji w tym roku bądź aktywna, bądź w miarę dobra w innych ćwiczeniach na tym przedmiocie.
O tym lęku możesz powiedzieć mamie, która może od razu na pierwszej wywiadówce powiedzieć o tym nauczycielowi,
Decyzja należy do Ciebie, ale z kłamstwem nie będziesz się dobrze czuła.
Więcej listów: