Ksiądz przyniósł kolorową piłkę! – chłopcy z radością przekazywali wiadomość z klasy do klasy. Misjonarz, nie zważając na harmider, wieszał na tablicach barwne plansze. Uczniowie otwierali buzie ze zdziwienia. Po raz pierwszy zobaczyli mapy. A piłka okazała się…globusem.
Dzięki czytelnikom „Małego Gościa” szkoła na terenie parafii w Nyakinama jest remontowana. W grudniu ks. Jan Rokosz, przełożony generalny zgromadzenia księży marianów zawiózł misjonarzom do Rwandy grosze zebrane w Polsce w październiku, podczas nabożeństw różańcowych. W sumie 88 tysięcy złotych.
Znikające cegły
Wstawione drzwi i okna, naprawiony dach, nowe posadzki, chodniki wokół budynków, pomalowane sale lekcyjne, nowe tablice. Zimowe ferie nie wystarczyły na wyremontowanie całej szkoły. W pachnących świeżą farbą klasach, zasiedli na razie uczniowie z dwóch szkolnych budynków. Remont trzeciego dobiega końca. Czwarty zostanie wyremontowany podczas przerwy wielkanocnej. Misjonarze nie tylko kupowali materiały, ale sami chwytali za kielnię. – Trudności napotyka się na budowach w Polsce, a co dopiero w Afryce – śmieje się ks. Ryszard Kusy, proboszcz parafii w Nyakinama. – Zatrudniliśmy dwa razy więcej robotników niż planowaliśmy. Ciężko było zmobilizować do pomocy rodziców i starsze rodzeństwo. Choć niektórzy przychodzili systematycznie. Nosili kamienie, sprzątali. Afrykańczycy nie wiedzą, co to solidarność, nie rozumieją jeszcze, że mogą przyczynić się do lepszej przyszłości swoich dzieci. Na wszystkim starają się zbić swój interes. Stąd „znikające cegły”, które stróż... potajemnie sprzedał. Prawda wyszła na jaw. Winowajcę ukarano, a jego najstarsza córka wstydziła się bardzo. Przyszła przeprosić proboszcza za nieuczciwego tatę.
Przerwana drzemka
Akcja polskich dzieci pokazała, że drzemią w nas ogromne pokłady dobra. Trzeba je tylko obudzić – mówi ks. Jan Rokosz, przełożony generalny księży marianów. – Gdy przyjechałem do Rwandy i uczniowie dowiedzieli się, że jestem Polakiem, z dumą chwalili się, że ich szkołę remontują właśnie polskie dzieci. Zapewniali, że modlą się za nich – opowiada przełożony. Mało które z rwandyjskich dzieci może się uczyć w tak dobrych warunkach, choć oczywiście nie można ich porównywać z europejskimi szkołami. – Te dzieci, ale także ich rodzice i nauczyciele, poczuli się zauważeni. Zobaczyli, że ktoś w tak odległym kraju jak Polska troszczy się o nich. Poczuli się po prostu kochani, a tego potrzebuje każdy z nas – dodaje ks. Rokosz.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.