Zobaczyłam tam, jak ludzie potrafią się do siebie wspaniale odnosić - otwarcie, z szacunkiem. Nauczyłam się skupiać na modlitwie, ofiarować Bogu swoje cierpienia w konkretnych intencjach, mogłam pocieszać i wspierać ludzi, których przerosło tak długie chodzenie, poznałam parę nowych znajomych z całkiem niedaleka. Licealistka
Ksiądz z naszej grupy sam mówił, że pielgrzymka niejednego już uleczyła z depresji, że po paru dniach, kiedy człowiek oderwie się od cywilizacji, zaczyna tak mocno czuć obecność Boga i Jego Miłosierdzie, że już nic więcej nie jest mu potrzebne. Ja bym dodała też czynniki łatwiej zauważalne, takie jak poczucie wspólnoty i przynależności, otwartość ludzi, wysiłek fizyczny, możliwość wyciszenia i bliskość natury
pomagające zauważyć bogactwo darów, które Bóg dla nas stworzył. Służby wspierające pielgrzymkę pomagają nam zrozumieć, że Jezus bierze na siebie część naszych cierpień, a piękne godzinki przybliżają nam obraz piękna Maryi. To wszystko razem daje naprawdę wiele siły, ale żeby ta siła w nas została, trzeba pozostać przy niewyczerpalnym źródle, jakim jest Boża Miłość i ja mam zamiar pozostać przy Nim do końca życia. Wiem, że nie będzie łatwo. Teraz też mam problemy, ale... jakieś takie lekkie się wydają.
Licealistka
Kto w tym roku nie skorzystał z możliwości takiego przeżycia, niech pamięta za rok. Pielgrzymka potrafi pomóc.
Więcej listów: