Ostatnio mam doła z powodu pewnego chłopaka, na dodatek odwróciły się ode mnie przyjaciółki. Jestem przeciętna w nauce i nic mi nie wychodzi. Na każdym kroku złoszczę się albo gniewam o byle co. Prawie codziennie płaczę bez powodu. Załamana.
Wszystko rozumiem. Każdy nastolatek ma taki moment załamania. Twój zdarzył się w dobrym momencie, bo właśnie na jutro jest przeznaczone wołanie św. Jana, by prostować ścieżki swojego życia i wyrównywać pagórki. Dlatego mam dla Ciebie takie propozycje:
1. Policz, pomyśl, jakie masz zalety. Ciesz się nimi, dziękuj za nie
2. Wyobraź sobie potężny spychacz, który wyrzuci daleko od Ciebie dotychczasowe podejście do życia. Koniec ze złością, ze smutkami i dołkami. Wyrównaj dolinki smutku poczuciem humoru, oddaj Panu Bogu to, z czym sobie nie radzisz.
3. Uwierz w siebie. Biegaj do lustra kilka razy dziennie i wesoło uśmiechaj się do dziewczyny, którą tam zobaczysz.
4. Sprawdź też w lustrze jak wyglądasz, gdy jesteś ponura i smutna, a jak, gdy się uśmiechasz.
5. Przygotuj sobie w głowie kilka obrazów miłych osób, pięknych miejsc i wesołych zdarzeń. Te obrazy przywołuj wiele razy dziennie, traktuj je jak wzywanie pogotowia. Jeszcze lepsze jest spoglądanie na krzyż, obrazek lub na figurkę Matki Bożej i powtarzanie w myśli "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia".
6. Przeproś przyjaciółki, wyciągnij do nich rękę, pogadajcie szczerze i wesoło. Przyjaciółki powinny sobie nieraz ostro nagadać, gdy któraś wpada w zły tok myślenia. Mowy nie ma o obrażaniu.
7. Myśl o sobie dobrze. Nie musisz być świetną uczennicą. Masz z pewnością inne zalety. Pomyśl, w czym jesteś dobra i to rozwijaj. Najważniejsze, to być dobrym człowiekiem. Pomyśl, co lubisz robić. Chłopakiem się nie przejmuj, nie warto. Może inny jest Ci pisany. Znajdź w sobie wiele poczucia humoru i dużo się śmiej, od razu poczujesz się lepiej.
Więcej listów: