Najlepszym rozwiązaniem na moje smutki wydaje mi się samookaleczenie. Odczuwam brak zrozumienia ze strony świata. Ja też go nie rozumiem. Bóg stworzył świat myśląc, że będzie piękny. Ale coś mu w tym nie wyszło. Nienawidzę ludzi. I siebie za to, kim jestem. Ale tego już chyba nikt nie rozumie. Samotna
Sytuacja już poważna, ale nie beznadziejna! Ksiądz Twardowki napisał: "Nie płacz w liście, nie pisz, że los ciebie kopnął, kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno".
Pan Bóg dał ludziom pełną wolność. Inaczej dobro nie byłoby dobrem, lecz niewolą, a zło byłoby Bożym złem /a to jest niemożliwe!/
Bóg stworzył wszystko pięknie i harmonijnie. Jednak nastąpił zgrzyt, zerwanie umowy ze strony człowieka. Jeśli teraz dzieje się zło, to nie mów, że Bóg jest temu złu winien. Winni są zawsze ludzie, to są skutki ludzkich decyzji, często w sposób łańcuszkowy.
Np człowiek odkrył fermentację. Cieszy się, będzie mógł przechować tyle płynów. Ale nagle zauważa, że spożyie tych płynów w nadmiarze powoduje wyłączenie umysłu i to daje chwilową ulgę. Zaczyna sie nałóg.
Np ludzie szybko zauważyli, że są rośliny mające leczniczą moc. Inne dają wizje, więc wykorzystuje się je w niektórych kulturach w celach religijnych. Dzięki tym ziołom można przynieść ulgę komuś cierpiącemu. Ale można uzależniać się od nich, urządzić wielki przemysł narkotykowy, który wzbogaca wielkie rzesze gangsterów.
Każdy myślący nastolatek męczy się sam ze sobą. Tylko głuptasy są z siebie zawsze zadowolone. Nie mają problemów lub je zagłuszają. Współczesnym nastolatkm jest tak bardzo ciężko, bo kultura masowa wmawia Wam, że każdy ma być szczęśliwy, radosny, beztroski, ma mieć takie powierzchowne reklamowe życie.
Nie wiem, czy już czytałaś "Dziadów" część II. Według ludowych wierzeń zbawiony nie mógł być ten, kto nie miał kłopotów i trosk. Teologicznie to bzdura. Ale to bardzo ludziom pomagało, łatwiej znosiło się kłopoty.
Pewna legenda mówi, że zmęczony problemami człowiek spotkał Jezusa. Zapytał, dlaczego zostawiał go samego. Jezus mówi, ze był zawsze blisko. Lecz człowiek pokazuje ślady na pisaku- to ślady często pojedyncze. Jezus uśmiecha się- "Gdy było ci najciężej, niosłem cie na ręku, stąd pojedynczy
ślad."
Czegoś w sobie nie lubisz, za coś się oskarżasz. Karą jest cięcie. Coraz bardziej powszechne wśród nastolatków. Nie wchodź w to!!!! To staje się nałogiem. Cierpisz z powodu nałogu w rodzinie, a
sama wpadniesz w inny?
Cięcie nie rozwiąże problemu. Jesteś przecież mądrą dziewczyną. Rozumiem doskonale, że problemy Cię przerastają. Mówi się, że nastolatek w miarę spokojnie znosi stres w jednej dziedzinie. A jeśli dziedzin jest więcej? Szkoła, rodzina, zakochanie, dorastanie to za dużo. Ale dasz radę. nie jesteś sama.
Dopóki nie zaufasz Panu Bogu, nie oddasz mu swoich poblemów, to będziesz
się jeszcze długo zmagała. Pamiętaj, że Bóg dobrze rozumie dorastających nastolatków, wie, jak trudno
Wam się pogodzić z różnymi sprawami. Nie ma też mowy, bo Bóg o Tobie zapomniał lub by sie pomylił.
Więcej listów: