Nie widzę sensu życia. Myślę o samobójstwie, ale nie chcę martwić rodziców. Straciłam przyjaciółkę, która wstąpiła do harcerstwa i teraz ma swoje sprawy. Zamykam się w pokoju, słucham bardzo głośno muzyki, kłócę się z mamą. Uczę się dobrze, jestem katoliczką, wierzę w Boga, ale ostatnio jest mi coraz gorzej. 15-latka
Piszesz tyle sprzeczności, że aż się w głowie kręci. Kochasz Pana Boga. Jak więc przyjmujesz wielki dar od niego, czyli życie? Każdy z nas ma jakieś zadanie do wykonania, a Ty swojego nie chcesz nawet poznać, tylko rozczulasz się nad sobą. Chcesz popełnić duży grzech, bo samobójstwo jest grzechem. Brakuje Ci pasji. Mędrzec powiedział, że człowiek, który podchodzi do czegoś z entuzjazmem, jest na szczycie świata. Ty zgubiłaś swój entuzjazm, dlatego tak Ci ciężko. Koleżanka znalazła harcerstwo, odsuwa się, bo tam poznała ludzi z pasją, których coś cieszy, coś jest dla nich ważne. Weź się za książki dla nastolatek, tyle tam wskazówek jak żyć.
By życie miało sens, dobrze jest komuś lub czemuś służyć, komuś pomagać. W sąsiedztwie coraz więcej starych ludzi, czy nie warto by do nich pójść, w czymś pomóc, szczególnie teraz, gdy jest ślisko? A może masz starszych w rodzinie i wcale ich nie odwiedzasz? Pomyśl o tym. Pytaj Pana Jezusa, jaka jest Twoja droga.
Zacznij prowadzić dziennik, w którym będziesz zapisywać swoje myśli, wątpliwości, potem to czytaj co jakiś czas. Zamykanie się w ciemnym pokoju i słuchanie mrocznej, głośnej muzyki tylko pogłębia Twój zły nastrój. Choroby psychicznej na pewno nie masz, bo sensu szuka każdy, nawet dorośli. Życie jest piękne! Widziałaś film pod tym tytułem? Jesteś myślącą dziewczyną, która znajdzie sens. Bądź jak wołająca o pomoc zagubiona owieczka. Jeśli Dobry Pasterz ma Cię odnaleźć, to Go wołaj.