nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 20.06.2006 11:22

Gangster Pana Boga

To nie jest łagodna historia. Choć może jest to opowieść o współczesnym… świętym. O człowieku, który radykalnie odmienił swe życie. Który, kiedyś wybrał zło ale potem stał się orędownikiem dobra.

„Większa jest radość z jednego grzesznika, który się nawrócił, niż z dziesięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”

Stanley Tookie Williams był przyczyną cierpienia wielu ludzi. Był zabójcą, który za swoje winy trafił do więzienia. Sąd wydał wyrok śmierci. Ale w więzieniu nastąpiła przemiana. „To co dawne minęło a oto wszystko stało się nowe” . Niedawny gangster chce wynagrodzić zło którego stał się sprawcą. Chce ostrzec innych przed niebezpieczeństwem i złudzeniami jakie czyha w tzw. gangsterskim stylu życia. Narażając się na utratę twarzy, w oczach gangów, głosi „Już nie uczestniczę w przestępczym życie. I dziękuję Wszechmogącemu, że nie idę już przez życie jak we śnie”

Bić aby żyć
Stanley Tookie Williams urodził się 29 grudnia 1953 roku w Luizjanie, w stanie Nowy Orlean. Był afro-amerykaninem, czyli… murzynem, czarnym To słowo nie brzmiało dobrze w ówczesnym amerykańskim społeczeństwie. Wielu ludzi było rasistami. A i dziś takich nie brakuje. Tookie wychowywał się w „czarnej” dzielnicy. „Tookie to moje drugie imię” rzekł w jednym z wywiadów udzielonych w 2005 roku. „Nadała mi je matka. W rzeczywistości to było drugie imię mojego ojca”. Ojciec nie mieszkał z nimi. Wyniósł się do Los Angeles. Tookie, jako chłopak był więc zdany na siebie. Urabiała go ulica, walki psów i boks. To ulica nauczyła go, że jeśli chce przetrwać musi być silniejszy od wszystkich. „Aby żyć musisz umieć się bić” usłyszał. Mięczaki odpadają. Trzeba być twardym. Brutalnym. Każdy kolejny dzień utwierdzał Tookiego w takim przekonaniu. Pewnego dnia matka zawiozła go do ojca. Do Los Angeles. Miał zamieszkać z tatą. Ojciec wręczył mu kilka banknotów i rzekł: ”poczekaj tu, zaraz przyjdę” i wyszedł. Już nie wrócił. Tookie został sam.

Crips to nie chips
Nastolatek szybko odnalazł się w nowym środowisku. Były to późne lata sześćdziesiąte. To był barwny czas dla amerykańskiej młodzieży. Tworzyły się różne grupy i wspólnoty. Jedni chłopcy szli do wojska, inni stawali się kolorowo ubranymi hipisami, głoszącymi pokój. Ale oprócz pokojowych hipisów powstają też grupy „wojowników”. Tworzą się gangi. Stanley Tookie był współzałożycielem gangu tzw. Cripsów. Gang powstał z połączenia się gangu Tookiego z gangiem niejakiego Raymonda Washingtona. Miejsce narodzin gangu to Los Angeles. Cripsi byli twardzi. Nie dali się złamać nikomu. Wkrótce stali się znani jako jeden z najniebezpieczniejszych i najbrutalniejszych gangów rządzących amerykańskimi ulicami. Z czasem rozprzestrzenili się po innych krajach, docierając nawet do Południowej Afryki. W 1979 roku Raymond ginie w walce z konkurencyjnym gangiem Bloods’ów. Natomiast Tookie zostaje aresztowany w roku 1981 roku. Za czterokrotne zabójstwo sąd skazuje go na karę śmierci. Ale wyrok nie skruszył twardego Stanleya Williama. W więzieniu wszczynał bójki. Lała się krew. Za złe zachowanie umieszczony został w wyizolowanej celi. Spędził w niej sześć lat. Dopiero tam, w tej więziennej pustelni, Pan Bóg ukazał mu co to znaczy naprawdę ŻYĆ. Odmieniony Tookie stał się innym człowiekiem.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..