Dziwna choroba toczy „postępowe” czasopisma dla młodzieży. Ich dziennikarze mają poważne problemy ze wzrokiem.
Zgodnie z diagnozą, którą postawił Jezus w Ewangelii, dziennikarze „nowoczesnych” mediów widzą to, co chcą widzieć. Dowodem tej dziwnej choroby jest choćby fakt, że ci inteligentni, tolerancyjni i otwarci dziennikarze nie odnotowali ani stutysięcznego tłumu młodzieży na Polach Lednickich ani sześciusettysięcznej grupy młodych ekstremistów (?) na krakowskich Błoniach podczas pielgrzymki Benedykta XVI do Polski.
Takiej dyskryminacji chyba nawet w czasach komunistycznych nie było.
Są jednak sytuacje, w których ci sami dziennikarze odzyskują wzrok.
Niepodważalnym dowodem ich nagłego uzdrowienia jest dostrzeżenie garstki wagarowiczów, którzy nazwali siebie „Inicjatywą Uczniowską”. W „Przekroju” z 16 września 2006 pani redaktor Sylwia Czubkowska pisze o nich z zachwytem.
Najpierw odważnie zauważa, iż „to nieprawda, że Inicjatywę Uczniowską założono, by zwalczać ministra edukacji narodowej, Romana Giertycha. Redaktorka z dumą zauważa, że grupa tych fatalnie wychowanych nastolatków przeprowadziła kilka spektakularnych akcji. Mianowicie:
- W lutym leżeli krzyżem przed Ministerstwem Edukacji protestując przeciw Narodowemu Instytutowi Wychowania.
- Później przebrani za wojsko znów pojawili się przed siedzibą resortu. Tym razem w akcie niezgody na list ministra do kuratorów nawołujący do nie wpuszczania ekologów i pacyfistów do szkół.
Wakacje ich nie wykruszyły. Spotykali się co tydzień.
- Podczas Przystanku Woodstock tworzyli siatkę terenową organizacji. Udało im się zwerbować 200 osób z całej Polski.
- Pod koniec lipca zorganizowali w Warszawie ogólnopolski zjazd. Przyjechało kilkadziesiąt osób w tym trzy spoza Warszawy, dwie z Krakowa i jedna z Wrocławia. Dziś Inicjatywa zrzesza ponad 300 osób.
Przyznaję, że trochę zazdroszczę entuzjazmu i nadziei dziennikarce „Przekroju”. Uwierzyła ona, że trzystu (!) nastolatków to reprezentacyjna grupa polskiej młodzieży i że ta grupa doprowadzi do ogólnopolskiego strajku uczniów. Pewnie cała nadzieja w owych delegatach z Krakowa i z Wrocławia.
No cóż, dziennikarze nie muszą znać się na socjologii. Ani na tym, czego rzeczywiście chce polska młodzież. Zwłaszcza ta młodzież, która pojawia się w Lednicy, na krakowskich Błoniach, która pieszo pielgrzymuje na Jasną Górę czy co tydzień spotyka się w parafiach, by od Jezusa uczyć się pięknego życia.
Kto chce wiedzieć, do której grupy młodzieży należy przyszłość, niech popatrzy na historię ostatnich dwóch tysięcy lat.