Pewien starszy kolega powiedział mi, że z miłością to ściema. Trwa ona bardzo krótko, a potem ludzie w małżeństwie tylko udają szczęśliwych. Nie wiem, co o tym myśleć, ciekawa jestem innej opinii. Licealistka
Kompletnie się z tym nie zgadzam. Ten człowiek mylił różne fazy tego uczucia. Na początku jest bowiem fascynacja i zauroczenie. To jest mocne, podnosi poziom adrenaliny, są ludzie, którzy poza ten etap nie potrafią wyjść. To są osoby niedojrzałe, które nigdy nie poznają tajemnicy Miłości. Dlatego takie osoby bywają często zauroczone, coś zaczynają, ale potem zrywają, gdyż podświadomie boją się Miłości dojrzałej.
Prawdziwa definicja miłości jest w 1 liście św. Pawła do Koryntian. To jest taki program maksimum, do którego mnóstwo ludzi nigdy nie dorośnie.
Miłość jest jak delikatna roślinka. Nie rozwinie się w cudowną roślinę, jeśli nie będziemy o nią dbali. A ponieważ mamy skłonności egoistyczne, to często nie docieramy do kolejnych etapów tego uczucia. Wtedy wydaje się, że całe gadanie o miłości jest wielką ściemą.
Miłość to trudne zadanie. By je wykonać, trzeba być odpowiedzialnym i dojrzałym. Dlatego wielu ludzi nie pozna różnych smaków miłości, gdyż brakuje im odpowiedzialności i dojrzałości. To była teoria. W praktyce znam po prostu bardzo, bardzo dużo małżeństw, które się realizują w małżeństwie. Ich miłość wciąż ewoluuje, wciąż jest inna, bo przecież ludzie są pielgrzymami, wciąż się zmieniają, więc i uczucia przyjmują różne barwy. Oczywiście, nie przekonam znajomego. Bo on ma swoje doświadczenie. Ale mojego zdania jestem całkowicie pewna.
Więcej listów: