Nim się zaczęło coś na poważnie, to już się skończyło. Od początku tego roku zaczęliśmy się spotykać. Nie wyznałem niczego, chciałem być pewny, zresztą, moje zachowanie mówiło za siebie. I nagle koniec. Koledzy radzą, by ją olać, by nawet cześć jej nie mówić. Wściekłość mnie roznosi i chyba już długo na żadną nie spojrzę... Licealista, lat 18
"Olewanie" jej byłoby dziecinne. Bądź na poziomie i mów cześć. A gdy pierwszy ból minie, to możesz ją poprosić o rozmowę i opowiedzieć, jakie te spotkania i rozmowy były ważne dla Ciebie. Możesz się zapytać, czym były dla niej...ale do uczucia nikogo nie można zmusić. Jeśli ona nic nie czuła, dla niej to było koleżeństwo, to trudno.
A co dalej? Nie wiem, trzeba słuchać serca. Ono samo sprawi, że Twoje uczucie przejdzie albo nie. To się czuje i choćby wszyscy coś doradzali, to zrobisz tak, jak serce każe. Zaufaj też Bogu /losowi/, że jeśli jakieś uczucie pada, to może dla nas dobrze? Może tak będzie lepiej? Prosząc o kogoś lub o coś warto też powtarzać takie słynne zdanie Matki Bożej "bądź wola Twoja" Myślę, że bardzo ją zaskoczysz, jeśli będziesz mówił cześć, jeśli zapytasz, co słychać, a wreszcie poprosisz o rozmowę. Bo w sumie warto by się dowiedzieć, dlaczego tak się sprawa zakończyła, niech ona to wyjaśni, może popełniłeś jakiś błąd? Ale jeśli to dla Ciebie za trudne, to też rozumiem i wtedy tylko uprzejme "cześć oraz czekanie, aż smutek minie. Dbaj o siebie i o swój rozwój. Nie bój się kolejnych uczuć. Młodość to czas poznawania wielu dziewczyn. To też boli, ale cierpienie należy do życie.
Więcej listów: