Mieszkamy wiele kilometrów od siebie, ale łączy nas uczucie i głęboka wiara. On jest z kochającej się rodziny, ja przeciwnie. Jest mi więc ciężko, mam częste dołki, przykro mi, że tak jest. Wciąż jestem smutna, a on nie do końca rozumie moje nastroje... Zakochana 17 latka
Płacz to cudowna sprawa, to dobry sposób rozładowania, wyrzucenia złych emocji. Trzeba tylko uważać, by nie przeszedł w histerię.
Ciesz się, że masz możliwość ciągłego kontaktu z chłopakiem. Pomyśl, że jeszcze 10 lat temu byłoby to niemożliwe. A były zawsze dziewczyny w takiej sytuacji jak Ty. W całym tym smutku jest więc powód do radości. Pilnuj, by będąc szczerą, nie pogrążać sie w smutku lub pesymizmie. Chyba masz do tego lekką skłonność. To nie jest Twoja wina. Ale jesteś na tyle młoda, na tyle mądra, że powinnaś z tym walczyć. Wypracuj w sobie optymizm. Bo "jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam" Koniecznie przypominaj sobie
różne optymistyczne fragmenty Pisma Świętego. Np bierz psalmy i czytaj je wieczorem. Ja kliknęłam na www.mateusz.pl i tam jest możliwość, że mailem przysyłają codziennie czytania na dany dzień z krótkim komentarzem.
Gdy w szary dzień przytłaczają różne drobiazgi, to warto się oderwać i spojrzeć w górę, do Boga.
Zrób sobie kilka punktów w domu, na które gdy spojrzysz, to będzie Twoje pogotowie ratunkowe. To może być krzyżyk, święty obrazem, ale też widok na oknem, coś, co jakby Cię "uniesie"ponad problemy. Jeśli rodzina jest chora, to nie wolno sobie pozwolić, by i Ciebie ciągnęła w dół. Można mieć różaniec w kieszeniach ubrań, jedno jego dotknięci i już są właściwe proporcje, nic nie jest wtedy w stanie wyprowadzić nas z równowagi. Masz mówić Bartkowi prawdę, że jest ciężko, ale ucz się czerpać radość z tysięcznych drobiazgów. To bardzo ważne. Chrześcijanin powinien być człowiekiem radości! Takiej Bożej radości. Chłopak może być nieco przytłoczony Twoim nieustannym smutkiem i pesymizmem, nie zamęczaj go, interesuj się jego sprawami, razem cieszcie się sobą, światem, życiem.
Więcej listów: