Za wulgarną wiązankę, pełną „pikantnego” słownictwa, można zapłacić do 500 złotych - mówi rzecznik elbląskiej policji.
Czy za przeklinanie można dostać mandat?
– Oczywiście. U nas powstał nawet program pod nazwą „Stop wulgaryzmom”. Chodzi o to, by ludzie nie używali wulgarnych słów w miejscach publicznych. Pomysł pochodzi od prezydenta Elbląga i komendanta miejskiej Policji.
Czy są na to przepisy?
– Mówi o tym artykuł 141. kodeksu wykroczeń: „Umieszczanie nieprzyzwoitych ogłoszeń, napisów, rysunków albo używanie nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym podlega karze ograniczenia wolności, grzywny lub nagany”.
Ile można zapłacić za używanie wulgarnych słów?
– Za wulgarną wiązankę, pełną „pikantnego” słownictwa, można zapłacić od 20 do 500 złotych.
Od czego zależy wysokość mandatu?
– Policjant ma tu wolną rękę. Nie ma tak zwanego taryfikatora. Wysokość mandatu zależy w dużej mierze od tego, jak zachowuje się sprawca wykroczenia.
Kto może ukarać za przeklinanie?
– Policjant albo strażnik miejski.
Często wystawia się takie mandaty?
– W zeszłym roku policjanci wystawili 3098 mandatów na kwotę ponad 238 tys. zł. W lutym tego roku mandatów było już 188. Przeklinający zapłacili w sumie 16 690 zł.
Czy oprócz mandatów są jakieś dodatkowe kary?
– W przypadku uczniów policjanci wysyłają zawiadomienie do szkoły i do rodziców. Jest tam opisana cała sytuacja.
Czy akcja „Stop wulgaryzmom” ma sprzymierzeńców?
– Na początku księża podczas niedzielnych nabożeństw wygłaszali kazania o czystości języka polskiego. Także w szkołach, podczas spotkań z rodzicami, poruszano temat walki z wulgaryzmami.
Jakie są efekty Waszej akcji?
– Treść przepisu i kara za jego złamanie są już znane niejednej osobie w Elblągu. Dały się we znaki na tyle, że mieszkańcy, a nawet turyści, coraz częściej zastanawiają się nad tym, gdzie i co mówić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.