O tym, jak nie zwariować w szkole mówi Jan Wróbel, dyrektor społecznego liceum „Bednarska” w Warszawie
Mały Gość: Czy wszyscy muszą chodzić do szkoły?
Jan Wróbel: – Nie muszą. Przez większą część historii cywilizacji dzieci nie chodziły przecież do szkół. A cywilizacja się rozwijała. Szkoła ma jednak tę zaletę, że uspołecznia dzieci.
Co to znaczy?
– W szkole liczy się nie tylko nauczanie. Uczeń spotyka się w szkole z rówieśnikami, ze starszymi dziećmi i z dorosłymi. Musi umieć odpowiednio zachować się wobec tych osób, czasem życzliwych i mądrych, a czasem nieżyczliwych i głupich. Dziecko uczące się tylko w domu może, co prawda, zdobyć dobre wykształcenie, ale nie ukształtuje swojego charakteru tak, jak w szkole.
Jakim Pan był uczniem?
– Byłem w większości, czyli uczniem raczej słabym. Szkoła nagradzała tylko tych, którzy mieli stopnie dobre z plusem i bardzo dobre. Dziś też, gdy spojrzymy na tak zwaną piramidę wyników, zobaczymy, że większość uczniów to przeciętniacy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.