Zaskakujący obraz, prawda? Pan Jezus we współczesnej scenerii. Co prawda to współczesność malarza, nie nasza, ale 120 lat temu, gdy to dzieło powstawało, panowie się z wyglądu od dzisiejszych panów specjalnie nie różnili. MGN 2011 03
Oczywiście chodzi o eleganckich panów. Garnitury, białe koszule, muszki, spinki czy inne takie – prawie to samo. A Jezus do tego towarzystwa nie pasuje. Nie tylko ze względu na strój. Przede wszystkim dlatego, że nie oburza go obecność jawnogrzesznicy, którą widzimy u jego stóp.
Faryzeusze dziś
Właściwie nic nowego – scena z Ewangelii, która zdarzyła się, gdy Jezus gościł w domu faryzeusza Szymona.
No i też to jest właśnie ta scena. Mówi o tym sam tytuł obrazu: „Maria Magdalena w domu Szymona faryzeusza”. Tyle że gospodarzem, czyli Szymonem faryzeuszem, jest tu Ernest Renan, francuski pisarz, bardzo znana postać w czasach malarza. Renan był autorem głośnej książki „Życie Jezusa”, w której przedstawił Chrystusa jako tylko człowieka. Ta książka wywołała skandal, ale ten obraz też. Wielu ludzi było zszokowanych, że malarz pokazał Jezusa w takim gronie. Bo to grono prawdziwe, bardzo konkretne, przedstawione w konkretnej paryskiej restauracji. Nie tylko Renan jest tam rozpoznawalny. Każdy z obecnych to jakiś znany w Paryżu naukowiec, literat albo artysta. A co więcej, prawdziwa jest nawet jawnogrzesznica. To niejaka Anne-Marie Chassaigne, znana jako Liane de Pougy. Ta piękna kobieta rzeczywiście prowadziła życie bardzo grzeszne. Jej liczne romanse były znane w Paryżu, jak i to, że została ranna, gdy strzelił do niej zdradzony mąż. Dystyngowani panowie są zgorszeni, że taka osoba obejmuje nogi Jezusa. Zgorszeni tak, jak prawdziwi faryzeusze z Ewangelii. Sami bohaterowie tej sceny, gdy rozpoznali na obrazie siebie, też byli obrażeni, że występują w roli faryzeuszów. Bolało ich to tym bardziej, że nieraz rzeczywiście byli obłudnikami, prowadzącymi podwójne życie.
Prawdziwa jawnogrzesznica
Przedstawiona na obrazie Liane de Pougy, w czasie gdy powstawał obraz, nie okazywała oznak skruchy. Minie jeszcze wiele lat, zanim się zmieni. Jeszcze wiele grzechów popełni. Ale, co ciekawe, zmieni się naprawdę. Głęboko i szczerze, tak jakby ten obraz był proroctwem. Wstrząsem była dla niej śmierć syna w I wojnie światowej. Potem rzeczywiście spotkała Jezusa i zrozumiała, co jest w życiu naprawdę ważne. Została tercjarką dominikańską i aż do śmierci w 1950 roku pomagała dzieciom z wadami wrodzonymi.
Obraz przyniósł sławę autorowi, którym był niejaki Jean Beraud. Ale właściwie dlaczego? Przecież to niby zwykły obraz. Ano, liczy się pomysł. A tu pomysłem było umieszczenie Jezusa nie wśród dawnych faryzeuszy, lecz wśród dzisiejszych, i to znanych z nazwiska. To musiało kogoś zaboleć. Kogo? No jak to – faryzeusza.
No to udanych łowów. Tym razem fałszerstw jest 10.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.