Frans Hals to był malarz z rozmachem! Przed tym Holendrem mało kto tak malował, a dokładniej nikt. Wydaje się, jakby machał pędzlem od niechcenia, ale wystarczy się przyjrzeć tym machnięciom, żeby zauważyć, że ten facet doskonale wiedział, gdzie i jak trzeba machnąć. MGN 2011 02
Frans Hals to był malarz z rozmachem! Przed tym Holendrem mało kto tak malował, a dokładniej nikt. Wydaje się, jakby machał pędzlem od niechcenia, ale wystarczy się przyjrzeć tym machnięciom, żeby zauważyć, że ten facet doskonale wiedział, gdzie i jak trzeba machnąć. Przypatrzcie się choćby jasnym liniom na brzuchu kobiety – dzięki nim mamy wrażenie, że cała jej suknia błyszczy. Hals genialnie posługiwał się jasnymi plamami, zestawionymi z ciemnym tłem, dzięki czemu jego obrazy „iskrzą”.
Śmiech niegłupi
Ale odważył się jeszcze na coś: ludzie na jego portretach często się uśmiechają. Wcześniej nie było to w dobrym tonie. Uśmiechały się głupki, pajace i inne życiowe niedorajdy, a tu nagle malarz pokazał uśmiechnięte znakomitości. Inna rzecz, że uśmiech jest bardzo trudno namalować. Bo nie wystarczy wydłużyć kącików ust w kierunku uszu. Jeśli uśmiech ma być prawdziwy, uśmiechać się musi cała twarz, a szczególnie oczy. To bardzo trudno pokazać bez modela, właściwie to nawet niemożliwe. A żeby model wystarczająco długo szczerze się szczerzył, to też nie taka prosta sprawa. Gdyby nie geniusz Halsa, to pewnie nic by z tego nie wyszło.
Przy okazji okazało się, że uśmiech na obrazie dobrze wygląda. Widz od razu tych ludzi lubi. Przynajmniej tych na powyższym portrecie. To portret ślubny, który zamówił burmistrz Haarlemu z okazji ślubu swojej trzydziestoletniej córki z bogatym kupcem.
Wierność i trwałość
Pani młoda, opiera o ramię męża dłoń, na której połyskują pierścionek zaręczynowy i ślubna obrączka. Pan młody trzyma rękę na sercu na znak wierności. Podobne znaczenie ma też krzak ostu po lewej stronie, zwany wówczas „mannentrouw”, czyli męska wierność. Z kolei leżący u stóp kobiety bluszcz oznacza trwałość małżeństwa. W głębi po prawej widać „ogród miłości”. Stąd pary zakochanych przechadzające się w towarzystwie pawi, które tu symbolizują miłość. W ogrodzie widać też potrzaskane naczynia, które oznaczają, że rzeczy ziemskie są nietrwałe. Ale prawdziwa miłość trwa, bo jest z nieba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.