Na terrorystów mówili „bracia z gór”, na wojsko „bracia z dolin”. Wszyscy byli dla nich braćmi i siostrami. Za wszystkich oddali życie. Jak Jezus.
Była chłodna noc z 26 na 27 marca 1996. W klasztorze trapistów Tibhirine u stóp algierskich gór Atlas panowała cisza. Nagle od strony bramy rozległ się łomot, a po chwili korytarze wypełniły się stukotem buciorów i krzykiem biegających mężczyzn. Nieproszeni goście z karabinami otwierali jedne drzwi po drugich. „Wychodzić!” – wrzeszczeli, wyciągając z cel wyrwanych ze snu mnichów. Niebawem siedmiu mężczyzn w białych habitach znalazło się w samochodach i kolumna ruszyła, znikając w ciemności. Porwani mnisi nigdy już nie wrócili do klasztoru. Dwa miesiące później zostali zamordowani przez islamskich terrorystów w niejasnych okolicznościach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.