Claude Monet spędził młodość w Hawrze. Jego ojciec miał tam sklep kolonialny. Lata chłopięce Claude spędzał na włóczeniu się po okolicy. Szkołę traktował jak więzienie, dlatego bywał w niej tylko gościem. Na lekcjach zaś jego ulubioną rozrywką było rysowanie karykatur nauczycieli, w czym doszedł szybko do wielkiej wprawy. 15-letni Claude był już znanym w całym mieście karykaturzystą. Podobizny sławnych postaci wykonywał wtedy wyłącznie na zamówienie, każąc sobie za nie płacić nawet 20 franków od sztuki.
Claude Monet jest uznawany za największego z impersjonistów. Jego słynna „Impresja, wschód słońca”, eksponowana w 1874 r. na wystawie u Nadara, dała nazwę całemu kierunkowi w malarstwie. Monet w swej twórczości konsekwentnie prowadził studia nad kolorem, światłem i ich wzajemnymi relacjami. Vollard po latach wspominał: „(...) pewnego dnia zobaczyłem w Vergangville, jak w tumanach kurzu nadjeżdża małe auto. Wysiada z niego Claude Monet. Popatrzył na słońce, potem na zegarek: »Spóźniłem się o pół godziny... Wrócę tu jutro« - rzekł.”
Claude Monet malował ten sam pejzaż w różnych godzinach dnia, w różnych porach roku, w różnym oświetleniu, wydobywając z powtarzanego tematu coraz to nowe efekty. Najbardziej znane są dwa jego cykle: widoki fasady katedry w Rouen oraz nenufary na stawie w Giverny (za życia artysty jedynie Durand-Ruel wystawiał po kilka płócien z tym samym motywem). Podczas jednej z wystaw „Białych nenufarów” („Les Nymphèas”) do sklepu Vollarda przyszedł nieznajomy, który podczas nieobecności marszanda pragnął skontaktować się z Cladem Monetem:
- (...) Pan może zna tego Claude’a Moneta?
- Tak, znam go.
- Artysta ten interesuje mnie bardzo. Dostarczam największym krawcom nowojorskim ręcznie malowanych materiałów. Rozumie pan, że ciągle szukam prawdziwych talentów. Brakuje temu panu Monetowi paru drobnostek, ale przy moim doświadczeniu artysta ten prędko się wydoskonali. Czy zna pan może jego adres? (Ambroise Vollard, Wspomnienia handlarza obrazów, przeł. Julia Rylska, Kraków 1963).
Obecnie olbrzymie malowidła Moneta przedstawiające nenufary można podziwiać w dwóch wielkich salach Musèe de l’Orangie w Paryżu.
Claude Monet malował na swych obrazach to, co nieuchwytne i niestałe w naturze: „...iskrzenie światła, błysk wody, przezroczystość powietrza, drżenie liści (...). Odtwarzać pragnął słońce, zimno, wiatr, mgłę - a były to dążenia zupełnie nowe, mające wartość rewelacji” (Od Maneta do Polloca. Słownik malarstwa nowoczesnego, Warszawa 1995). Złudzenie było tak silne, że podczas jednej ze wystaw Moneta Edgar Degas, który oglądał właśnie serię obrazów przedstawiających topole, powiedział: „Uciekam! Strasznie tu wieje. Jeszcze trochę, a byłbym podniósł kołnierz marynarki!”.
Claude Monet był wrogiem wszelkiego stylu - w Luwrze oglądał wyłącznie pejzażystów holenderskich. Pisano, że „cały swój system pracy pragnął oprzeć wyłącznie na obserwacji natury, na bezpośrednim doznaniu oka”. Pewnego razu Cèzanne powiedział o nim: „Monet to tylko oko, ale, mój Boże, co za oko!”.
Claude Monet co roku, począwszy od 1881 r., jeździł na wybrzeże. Guy de Maupassant, który obserwował go przy pracy, wspominał: „Często przyglądałem się Monetowi poszukującemu swoich impresji. Doprawdy, nie był już malarzem, ale myśliwym. Szedł w towarzystwie postępujących za nim dzieci, które niosły płótna - pięć albo sześć płócien przedstawiających ten sam temat w różnych porach dnia i w różnym oświetleniu. Brał je i odkładał kolejno zależnie od zmian zachodzących na niebie. Mając przed oczami swój motyw, czekał na słońce lub cień, kilkoma pociągnięciami pędzla pochwytując padający promień czy przepływającą chmurę...”