Straciła wzrok, a jej świat jest kolorowy. Karolina pisze wiersze, teraz pracuje nad książką. Zagrała nawet w serialu.
Kala, czyli Karolina, ma 16 lat. Mieszka w Lubojence, niedaleko Częstochowy. Wita nas uśmiechem. – Co o mnie można pisać? – mówi trochę nieśmiało. Serdeczna, pełna radości życia. Mimo że poważnie chora. Gdy miała 10 lat, lekarze wykryli u niej nowotwór. Potem z powodu powikłań straciła wzrok. Z czasem trochę go odzyskała, ale za mało, by dobrze widzieć. Wróciła jednak nadzieja. Zawsze może być lepiej.
Poetka nie lubi polskiego
Karolina jest w trzeciej klasie gimnazjum. Przez cały czas choroby do szkoły podwoził ją szkolny autobus. Koleżanki i koledzy pomagali. Od jakiegoś czasu szkoła przyjeżdża do Karoliny. Z powodu uszkodzonego błędnika Kala traci równowagę. Nauczyciele przychodzą więc do niej. Tak jest bezpieczniej. Nauczycielem jest też komputer. Karolina ma specjalny program, który skanuje książki, a komputer czyta je głośno. – Bardzo chętnie się uczy – mówi tata. – Lubię matematykę – przyznaje Kala – ale nie cierpię polskiego. To może dziwne – dodaje – bo przecież piszę wiersze. Kto by pomyślał, poetka, która nie lubi polskiego! Kala ma na swoim koncie tomik wierszy. – Czekamy na drugi – dopingują rodzice. Ostatnio za wiersz znów dostała szóstkę z polskiego. Mimo to, nie lubi jednak polskiego. Pierwszy wiersz napisała w trzeciej klasie podstawówki. Wydrukowano go w szkolnej gazetce. – O szafie w naszej sypialni – śmieje się autorka. – Piszę wiersze dla dzieci – zaznacza – o szkole, o zwierzętach, o rodzinie. Napisała też wiersz o swoich braciach, dwuletnim Dawidzie i czternastoletnim Mateuszu.
Cztery marzenia
Co kilka tygodni Karolina jeździ z mamą do szpitala na badania. W szpitalu, gdzie leczy się Karolina, działa fundacja, która spełnia marzenia dzieci chorych na nowotwór. Mama zgłosiła tam Karolinę. Miała cztery marzenia: dostać pianino, polecieć do Argentyny, spotkać Natalię Oreiro i zagrać w serialu „Pierwsza miłość”. Wybrała to ostatnie. – Pewnego dnia zadzwonił telefon, żeby przyjechać na zdjęcia – opowiada mama. Karolinka była zachwycona. „Pierwsza miłość” to jej ulubiony serial. Na planie poznała filmowych bohaterów. Czekali specjalnie na nią. Były zdjęcia, autografy, rozmowy, zwiedzanie atelier. Ale przede wszystkim był to ciężki dzień pracy. Kala zagrała razem z mamą krótką scenę w kawiarni. Marzenie się spełniło. – Tylko ciągle jeszcze nie puścili tego odcinka – śmieje się dziewczynka.
Wierzyć i modlić się
W domu Karolina we wszystkim pomaga. Bardzo dba o porządek. Gra na keyboardzie, trochę na gitarze, śpiewa. Nie lubi bezczynności. – Dla niej nie ma czegoś takiego – tata jest dumny z córki. – Chodziłam też na spotkania scholi przy kościele – opowiada Kala. – Ostatnio uczę się alfabetu Braille’a *. Pisanie brajlem jest proste. Czytanie nie jest już takie łatwe. – Nie można poddawać się chorobie – mówi tata spokojnie. – Po prostu trzeba wierzyć, że będzie coraz lepiej. No i modlić się. Co więcej można jeszcze zrobić? Kiedyś prosiłem o pomoc św. Judę Tadeusza – dodaje szeptem. – Tego od spraw beznadziejnych. Po modlitwie Kali się poprawiło. – Trzeba iść przodu – przekonuje Karolina. Ciągle ją gdzieś gna. Mama cieszy się, że córka nie usiedzi w miejscu. Kala obmyśla właśnie kolejne rozdziały książki. „Siostry na medal” – tak brzmi tytuł. Na razie napisała cztery rozdziały. Planuje dziesięć. – Nie spieszę się – śmieje się. – Powoli, byle do przodu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.