Rozmowa z Elżbietą Dzikowską w Muzeum Podróżników
Była Pani wśród ludożerców?
– Tak, byłam u Papuasów, z plemienia Irian Yaja, w wiosce, w której w latach 60-tych zjedzono Mike Rockefellera, a w 1989 r. misjonarza. Był dla nich taki dobry i Papuasi chcieli mieć jego cechy.
Nie bała się Pani, że też wyląduje w papuaskim garnku?
– Dziś kanibalizm praktycznie zanikł. Oficjalnie jest zakazany. Dużo przyczyniły się do tego misje. Choć podobno istnieje jeszcze w plemieniu Karawaja u Papuasów na Nowej Gwinei. Mieszkają na drzewach. Swoje domy mają 40 metrów nad ziemią. To ostatni ludzie żyjący jak w epoce kamiennej.
Dokąd odbyła Pani swą pierwszą podróż?
– Studiowałam chiński i po czwartym roku wysłano mnie do Chin. Leciałam samolotem. To była moja pierwsza daleka podróż. Natomiast pierwszą podróż zawodową odbyłam do Meksyku na statku handlowym. Trwała trzy tygodnie
Czym Pani przemieszczała się najczęściej?
– Wiele wypraw odbywałam konno. Pływałam też na żaglówkach, ale największe zaufanie mam do własnych nóg.
A na słoniu?
– Jechałam, ale nie lubię. Ani na słoniu ani na wielbłądzie. Teraz moim ulubionym środkiem przemieszczania się jest balon. Pierwszy raz leciałam balonem w Kenii. Filmowaliśmy migracje zwierząt. To podglądanie tak mi się spodobało, że teraz latam nad Biebrzą i podpatruję łosie, sarny.
Ile kilometrów już Pani przemierzyła?
– Nie jeżdżę po świecie, by bić rekordy, lecz by świat poznać. A jeżeli się da, to przybliżyć go innym.
Czy spotkała Pani czarowników?
– Czarowników, szamanów, znachorów. Gdy miałam kłopoty ze snem myślałam, że może mi pomogą (śmiech). Nie pomogli. Na Jukatanie miejscowy szaman próbował mnie leczyć dotykaniem węża. To nie było przyjemne.
A czy miała Pani taką przygodę, kiedy nie było Pani do śmiechu?
– Kiedyś w Etiopii poszłam fotografować rzekę. Szłam po grząskim piasku, nie patrząc przed siebie i nagle zapadłam się. W ostatnim momencie rzuciłam się na twardy grunt. Z trudem się wydostałam. A było blisko chwili kiedy wszystko, by się nade mną zamknęło i nikt by nie wiedział, co się ze mną stało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.