Hau, Przyjaciele!
Upał. Niesamowity upał. Dzieci nie poszły do szkoły, ale nie z powodu słońca, tylko przez strajk. Nie znam takiego słowa, ale miło spało się z Pauliną, dopóki nas gorące promienie nie obudziły. Już po godzinie dziewczyny leżały w ogrodzie. Pani Maria miała dla nich różne propozycje, ale one je odrzucały, mówiąc: "Solidaryzujemy się ze strajkującymi nauczycielami." Trochę zmieniły zdanie, gdy zaczęły napływać SMS-y od matek z różnymi poleceniami. Chłopcy też dostali jakieś zadania do wykonania, bo stanęli w progu - trochę źli i półprzytomni od śleczenia przy komputerach. "Tobi, idziemy do sklepu"- polecenie Kuby dotarło do mnie, gdy kopałem dołek pod drzewem. Chłopak gwizdnął ostro, potem spojrzał w moim kierunku, podniósł głowę i wrzasnął: "Ludzie, czereśnie!" W tej sekundzie cała czwórka zapomniała o strajku. Rzucili się na drzewo, zajadali się bez opamiętania, strzelali w dół pestkami, chociaż ja zupełnie nie popieram takiego zachowania. Wolę strajk niż zachwycanie się czereśniami. Cześć. Tobi.