Hau, Przyjaciele!
Pojechali rano do ZOO. Pojęcia nie mam, kto wpadł na tak bzdurny pomysł. Chyba dziadek, więc nie będę tego komentował. Zwierzęta oglądać, też coś. Mają w domu najlepszego psa na świecie. W mieszkaniu obok rezyduje stara kocica, mądra i sprytna. Nie jest w niczym gorsza niż tygrysy. Z żalu i poczucia niesprawiedliwości aż się popłakałem po ich wyjściu. "Tobi, a ty co? Przypomniały się szczenięce lata?" Pani Maria wzięła mnie do siebie. Zawsze to milej w towarzystwie, szczególnie, jeśli sąsiadka gotuje pyszny krupnik. Najedzony wybiegłem do ogrodu, obszczekałem przechodniów, udawałem agresywnego psa. A wieczorem na szczęście dla ludzkości złagodniałem, bo rodzina urządziła sobie wieczór filmowy, a wtedy każdy mnie przytula, wciskam się między nich, mruczę z zadowolenia jak kot. No i przebaczyłem ten pomysł z ZOO. Cześć. Tobi.